Niewątpliwie nowi gospodarze podtatrzańskiego miasta mają przed sobą sporo zadań. Zdecydowaniem problemem pierwszej rangi jest odwieczne zakorkowanie miasta. Widoczne jest to zarówno w tygodniu, gdy mieszkańcy Zakopanego jadą do pracy lub z niej wracają, ale także weekendami, gdy ta miejscowość jest oblegana przez rzesze turystów, którzy próbują przedostać się miedzy poszczególnymi punktami. Jak przytacza Gazeta Krakowska, przejazd z jednego na drugi koniec miasta w tzw. „godzinach szczytu” może zająć nawet 2-3 godziny! Za lek na takie „bolączki” uważa się budowę obwodnicy. Jest to jednak temat, który powielany jest od długiego czasu i niejednokrotnie spotykał się z oporem mieszkańców. Warto wspomnieć, że ponad 10 lat temu sprawa budowy obwodnicy z Zakopianki do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach została na tyle oprotestowana przez górali, że trafiła nawet do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Władze wydają się jednak nie poddawać i powracają do prac na projektem budowy obwodnicy. Jest to jednak potężne wyzwanie organizacyjne, związane chociażby z wykupem gruntów pod realizację inwestycji. Co ciekawe, ruszył także temat budowy tunelu pod Gubałówką, który jednak wymaga potężnych nakładów finansowych. Sprawy nie ułatwia także dość „wrażliwa” struktura geologiczna góry, zbudowanej z fliszu karpackiego (podobny problem dotyczył kłopotliwą i niezwykle wymagającą budowę tunelu pod Luboniem Małym na Zakopiance).
W opublikowanym przez Gazetę Krakowską zestawieniu problemów Zakopanego ważne miejsce zajmuje szara strefa, w której działa wielu zakopiańskich przedsiębiorców. Mowa tu przede wszystkim o uchylaniu się od płacenia podatków, opłat miejscowych itp. Odbywa się to z ogromną stratą dla budżetu miasta. Przedsiębiorcy – mowa głównie o właścicielach pensjonatach – oferują owszem atrakcyjniejsze ceny dla turystów, lecz tracą na tym usługodawcy, którzy uczciwie rozliczają swoją działalność i nie są w stanie konkurować cenowo z uchylającymi się od płacenia podatków.
Nie bez znaczenia pozostaje problem wizerunku Zakopanego, który w ostatnich latach bardzo ucierpiał. Wielokrotnie można przeczytać w Internecie bardzo niepochlebne (a czasem nawet wulgarne) komentarze pod adresem miasta i jego mieszańców. Często powtarzane określenia pokroju „królestwa tandety” związane są z chaosem, spowodowanym ogromem straganów, oferujących wyprodukowane w krajach Dalekiego Wschodu pamiątki, których jakość często poddaje się pod wątpliwość. Wspomnianych stoisk jest na tyle dużo, że zdaniem wielu osób negatywnie oddziałują na kulturowy krajobraz Zakopanego.
Nie bez znaczenia w aspekcie wizerunku miasta pozostaje podbijające swego czasu sieć instagramowe nagranie z „białym misiem” w roli głównej, a także kontrowersyjny w oczach wielu osób „Sylwester Marzeń” (który decyzją nowego burmistrza Zakopanego w tym roku się nie odbędzie).
Być może ratunkiem dla cierpiącego wizerunku miasta jest promocja niewątpliwie pięknej kultury lokalnej, która zdaniem licznych komentatorów w ostatnich latach jest wypychana przez tzw. „kulturę Disco Polo”. W tym aspekcie często można usłyszeć budowy sali koncertowej, w której odbywałyby się wydarzenia kulturalne, promujące góralszczyznę. Ten temat jednak także przewija się bardzo długo i do dziś niniejszy projekt czeka na realizację. Obecnie różnorakie imprezy folklorystyczne odbywają się na Równi Krupowej. W obliczu złych warunków (deszcze i błoto) to miejsce jest jednak mało komfortowe dla przybywających na takie wydarzenia.
Jak można zauważyć, gospodarze Zakopanego mają przed sobą czas pełen wyzwań. Czy uda im się uporać chociaż z częścią palących miasto problemów? Pozostaje nam czekać i obserwować rozwój wydarzeń.