Lawinisko w Tatrach

Wczoraj, tj. 2.02.2021 roku na Facebooku pojawiła się relacja osoby poszkodowanej w wypadku lawinowym z minionej soboty (30.01). Lawina zeszła z Suchego Wierchu Ornaczańskiego w kierunku Iwaniackiej Przełęczy. Zapraszamy do zapoznania się z najważniejszymi szczegółami tej historii, które z pewnością powinny być refleksją dla wielu turystów. 

Autorem relacji jest osoba, która została najbardziej poszkodowana przez lawinę, bowiem znajdowała się ona aż 1,5 metra pod śniegiem! Turysta podkreśla, że wszyscy uczestnicy wycieczki zdawali sobie sprawę z zagrożenia, złej pogody i niekorzystnej wystawy stoku. Popełnili jednak jeden podstawowy błąd. Zabrali na wycieczkę kolegę, który nie był dobrze przygotowany i nie praktykował dobrych, górskich obyczajów. Mieli nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Z relacji wynika, że był to jedyny uczestnik wycieczki bez lawinowego ABC, który dodatkowo poprzez swoje nieodpowiedzialne zachowanie podciął lawinę, która o mały włos, a zabrałaby życie jemu i autorowi opisu.

Autora opisu bez wątpienia należy pochwalić, że nie zrzuca całej winy na nieprzygotowanego kolegę. Rozkłada ją jednak na wszystkich, bowiem każdy zgodził się na jego uczestnictwo w wycieczce, zdając sobie sprawę z zaniedbań. Tutaj jasno wychodzi to, o czym często piszemy - przygotowanie to podstawa, a dobry partner to polisa na życie. W trakcie zjazdu na nartach poszkodowany zatrzymał się w połowie drogie i wtedy rozpoczął się koszmar. Podjął próbę ucieczki, odpalił plecak lawinowy, jednak śnieg i tak go dopadł. Plecak spełnił swoje zadanie, jednak na końcu został zasypany wtórnymi masami śniegu, tj. tymi które zeszły na niego później. Jak sam wspomina, na szczęście nie pamięta zasypania. To ważna lekcja, bowiem jak widać plecak lawinowy, choć dobry, nie jest odporny na zasypanie, gdy znajdziemy się np. w rowie, czy na wypłaszczeniu i przykryje nas dalej spadający śnieg. Autor relacji został odkopany dopiero po 25 minutach, dla przypomnienia około 15 do 20 minut to czasy, gdy mamy największe szanse na przeżycie. Koledzy, którzy go ratowali przez chwilę, zapewne w stresie, mieli problem z szukaniem, bowiem nie każdy odpowiednio obsłużył swój detektor lawinowy. To kolejna rzecz, którą warto podkreślić. Ćwiczenie zarządzania na lawinisku to klucz do sukcesu, nie tylko sama umiejętność posługiwania się nim. Z relacji dowiadujemy się, że lawina miała aż 700 metrów długości!

Jak widać, w tej relacji sprawdza się wszystko o co cały czas apelujemy. Tatr nie można lekceważyć, lawiny mogą zejść wszędzie, także w Tatrach Zachodnich. Wiedzę, doświadczenie i umiejętności partnerów należy sprawdzać, bowiem są oni naszą polisą na życie. Jeżeli jeden z kolegów jest fajny, ale niestety ignoruje podstawowe zasady, należy odmówić mu udziału w wycieczce. Pamiętajcie o tym, bowiem tym razem skończyło się szczęśliwie, ale trzeba przyznać, że było bardzo blisko. Poszkodowany miał tętno na poziomie 36 pod śniegiem, odkopany został po 25 minutach. Było bliżej niż się mogło wydawać. Ogromny szacunek dla kolegów, którzy zachowali zimną krew. Mamy nadzieję, że ta relacja będzie dla wszystkich punktem wyjścia do weryfikacji swoich partnerów i zdobywania wiedzy.