niepełnosprawni w górach

"Porażenie mózgowe nie jest przeszkodą" - Iga i Jacek udowadniają, że z dziećmi z niepełnosprawnością można zdobywać górskie szczyty. W ubiegłym roku wspólnie zdobyli Diadem Gór Polskich, czyli Koronę Polski rozszerzoną o 52 inne szczyty. Ich synowie są jedynymi niepełnosprawnymi osobami, które tego dokonały. 

Synów w góry zabierają od najmłodszych lat. Starszy - Michał podróżował po górach już jako niemowlę. Gdy miał 3 lata, wszedł na Ślężę – jeden ze szczytów Korny Gór Polski. Młodszy - Szymon cierpi na ciężką postać czterokończynowego, mózgowego porażenia dziecięcego - "Na poczatku było ciężko. Szymek walczył ponad siedem miesięcy o życie na oddziale intensywnej terapii. Ze względu na kłopoty z oddychaniem miał specjalną rurkę w krtani tzw. tracheostomię, która służyła do natychmiastowego podłączania dziecka do respiratora. Pierwsze nasze wyprawy wiązały się więc z noszeniem sprzętu medycznego" - mówi Iga. Dzięki wycieczkom górskim stan zdrowia chłopca poprawił się: - "pobyt w górach pozwolił na regenercję płuc i syn stawał się coraz bardziej wydolny oddechowo, co pozwalało nam wydłużać czas wędrówki". 

A jak zaczęła się ich przygoda ze zdobyciem Korony Polski?

Wraz z kolegą męża - opowiada Iga - poszliśmy na Pradziada. - "Wtedy zrozumieliśmy, że możemy pokonywać z niepełnosprawnym dzieckiem w nosidle dystanse po kilkanaście kilometrów dziennie. Za namową kolegi postanowiliśmy zdobyć Koronę Sudetów, ale rozentuzjazmowani w ciągu roku sięgnęliśmy również po Koronę Gór Polski. Ostatnim – 28 szczytem - były Rysy od Słowackiej strony. Naszą wyprawę wsparli wiedzą i doświadczeniem nasi koledzy: ratownik i przewodnik tatrzański".

Niespełna rok później, po zdobyciu brakujących 52 szczytów - w tym trzech powyżej 2000 m n.p.m. (Świnica, Starorobociański Wierch i Krzesanica) - całej rodzinie przyznano Diademy Gór Polskich. - "Nasi synowie są jedynymi niepełnosprawnymi osobami w kraju, które zdobyły Diadem: Michał na własnych nogach, Szymon specjalnym nosidle. Pokazaliśmy chłopcom, że osoby z niepełnosprawnością mogą żyć aktywnie". Zapytani o największe tatrzańskie wyzwanie, odpowiadają, że Świnica. Samo przygotowanie się do wejścia na szczyt trwało 3 lata. Czekanie na okno pogodowe w Zakopanem - 8 dni. Jak wspomina Iga, wejście było bardzo wymagajace: "Mąż wnosił Szymka i zastanawiał się nad każdym stawianym krokiem. Ja poskramiałam Michałka, którego roznosiła energia. Dyktowałam mu kolory lin w uprzęży do przepinania się na łańcuchach: niebieski wepnij, pomarańczowy odepnij, pomarańczowy wepnij, niebieski odepnij. Nie było tam miejsca na błąd. Pełna koncentracja!"

Iga, Jacek i ich dzieci czerpią z życia jak najwięcej.  -  "My już wiemy, że porażenie mózgowe nie jest przeszkodą, by zdobywać góry, ale możemy również pływać na kajakach na rzekach i jeziorach, jeździć rowerami po parkach narodowych, jeździć na nartach zjazdowych i biegowych. Gdybyśmy mieli dziecko, które jest tak chore, że nie może opuścić murów mieszkania, zaprosilibyśmy świat do naszego domu".

Trwa zbiórka pieniędzy na roczną terapię chłopców. Wielokierunkowe leczenie to jedyna szansa, by Szymon zyskał samodzielność w podstawowym stopniu.