nietypowe interwencje TOPR

Odmrożone pośladki, z siekierą na Zawrat, prośba o pomoc w zapięciu nart... Czym jeszcze turyści zaskoczyli ratowników TOPR w ubiegłym tygodniu?

W zeszłym tygodniu ratownicy TOPR otrzymali wyjątkowo dużo niecodziennych zgłoszeń. Pierwsze z nich dotyczyło odmrożenia... pośladków. Do tej pory nie wiadomo, jak do tego doszło. Początkowo odmrożenie nie wyglądało na poważne, jednak okazało się, że to coś więcej niż zwykłe zaczerwienienie skóry i  po opatrzeniu i podaniu leków osobie poszkodowanej trzeba było natychmiast przetransportować ją do szpitala.

Kolejne wezwanie przyszło od turysty, który utknął podczas samotnej wspinaczki na Zawrat od Doliny Pięciu Stawów. Zgłosił, że utknął na stromym i trwardym śniegu około 200 metrów poniżej przełęczy, jednak na propozycję ratownika dyżurnego, by nogą wykopał sobie stopień, odparł, że śnieg jest zbyt sypki. Turysta twierdził, że nie jest w stanie ruszyć się z miejsca, więc na pomoc wysłano ratownika. Okazało się, że mężczyzna nie miał raków ani czekana, za to pomagał sobie siekierą. Ratownik przejął narzędzie i sprowadził turystę do schroniska.

Ratownicy odebrali także wezwanie od dwóch turystów, którzy twierdzili, że zgubili przyrząd służący do zjazdów na linie. Podczas krótkiej rozmowy wyjaśniono im, że jeśli mają karabinek i linę, to z pewnością nie potrzebują wyprawy ratunkowej.

Dzień później TOPR-owcy zostali zaskoczeni po raz kolejny - narciarka wezwała ich z Kasprowego Wierchu, by poprosić o pomoc... w zapięciu nart. Kobieta przewróciła się podczas zjazdu i wypięły się jej narty, ale ani ona, ani jej mąż nie dali rady zapiąć ich na stromym stoku. Obyło się jednak bez interwencji - dyżurny ratownik poradził kobiecie, by zeszła na bardziej płaski fragment trasy i tam zapięła narty. Nie pojawiło się kolejne zgłoszenie, więc zapewne poradziła sobie sama.