Śmigłowiec ratunkowy TOPR

Nieprzypadkową była środowa seria wypadków, w wyniku której dwie osoby zginęły, a kilkanaście osób potrzebowało pomocy. Jak tłumaczy ratownik Krzysztof Długopolski, po nocnym mrozie, który spowodował zamarznięcie topniejącego śniegu, w środę zrobiła się prawdziwa ślizgawica.

Wczoraj pod Skrajny Granatem zginął 36-letni turysta, natomiast w rejonie Rysów życie stracił 35-latek. W rejonie Szpiglasowej Przełęczy pomocy potrzebowała czteroosobowa rodzina. Poważnych obrażeń doznało tam 11-letnie dziecko. Jak czytamy w Tygodniku Podhalańskim, na tym się nie skończyło. Po godz. 17 ratownicy polecieli do osoby, która utknęła w oblodzonym terenie w rejonie Krzyżnego. Następnie udzielono pomocy trzyosobowej grupie, która pobłądziła w rejonie Kępy nad Włosienicą. Potem okazało się jeszcze, że w tym miejscu zabłądziła kolejna trójka turystów, która poszła po śladach poprzedniej.

Ratownicy ostrzegają, że w Tatrach leży jeszcze sporo śniegu, który o tej porze roku przybiera formę niebezpiecznych płatów. W wielu miejscach zalegać może także lód. Prosimy wszystkie niedoświadczone osoby o zrezygnowanie póki co z trudniejszych wycieczek.