Akcja ratunkowa na Kopie Kondrackiej

Kilka dni temu pisaliśmy o ciężkiej, 24-godzinnej wyprawie ratunkowej TOPR po turystów, którzy utknęli na Kopie Kondrackiej. Teraz poznaliśmy nieco więcej okoliczności tego zdarzenia.

Jak się okazuje, turyści, którzy potrzebowali pomocy, nie posiadali nie tylko zestawu lawinowego, ale też raków i czekana. Nie wiedzieli, gdzie dokładnie są. Tego dnia panowały fatalne warunki: silny wiatr, duży opad śniegu i lawinowa "trójka". Po kilku godzinach torowania w głębokim śniegu na ratowników zeszła niewielka lawina. W warunkach nocnych toprowcy szukali obejścia zagrożonego terenu, ale to się nie udało. Zapadła trudna decyzja o tym, że 200 metrów przed dotarciem do poszkodowanych ratownicy muszą zawrócić. Zagrożenie było zbyt duże. Decyzja była trudna, ponieważ wiadome było, że turyści bez uzyskania pomocy, mogą nie przeżyć do rana.

W tej sytuacji postanowiono uruchomić drona, który miał za zadanie dostarczyć płachty i ogrzewacze turystom. Kilka prób się nie powiodło, ale ostatecznie maszyna dotarła do turystów, umożliwając im przeżycie. Niedługo po dostarczeniu ładunku, dron uległ awarii z powodu dużego oblodzenia. Usiadł jednak bezpiecznie na zboczu, a jego lokalizacja jest znana ratownikom i maszyna zostanie zabrana. W niedługim czasie po akcji drona, turystom rozładował się telefon i utracono z nimi kontakt. Ratownicy ruszylu następnego dnia o 5 rano. Wiał huraganowy wiatr, więc niemożliwe było użycie śmigłowca. Po dotarciu na miejsce okazało się, że turyści są w stanie się poruszać. Transport na noszach w takich warunkach mógł być śmiertelnie niebezpieczny dla ratowników. Ostatecznie turystów udało się sprowadzić w bezpieczny teren. W akcji brało udział 30 ratowników.

TOPR opisuje szczegóły, aby pokazać, jak nierozważna decyzja turystów może wpłynąć nie tylko na zagrożenie ich życia, ale także na zagrożenie dla ratowników. Lawina, która na nich zeszła, mogła być większa, dron mógł się zepsuć przed dotarciem turystów - bardzo wiele rzeczy mogło pójść źle, a wtedy zapewne nie obeszłoby się bez ofiar śmiertelnych. Pamiętajmy, że z górami nie ma żartów. Głupie decyzje mogą być ostatnimi w naszym życiu i narazić na jego utratę także osoby niosące pomoc.