Śmigłowiec TOPR

TOPR podsumował kolejny tydzień swoich działań. Szczyt sezonu turystycznego już za nami, co przełożyło się także na nieco mniej pracy dla ratowników. 

Szczególnie spokojne były pierwsze trzy dni (17-19.08). Dochodziło jedynie do pobłądzenia, złamania ręki oraz urazu głowy. Każdego dnia była zaledwie jedna akcja ratunkowa. Nieco więcej pracy było w czwartek (20.08), gdzie helikopter TOPR musiał przetransportować pracownika Hotelu na Kalatówkach do szpitala w Nowym Targu, podejrzewano udar. Poza tym 66. letni turysta spadł ze szlaku na Szpiglasową Przełęcz (idąc od Morskiego Oka), na szczęście, poza otarciami i potłuczeniami, cały wypadek zakończył się dobrze. Tego dnia dochodziło jeszcze do urazu barku oraz stawu skokowego.

Nieco więcej pracy było w weekend (odwrotnie niż w tygodniu wcześniejszym). W piątek (21.08) dochodziło głównie do urazów kończyn. Mieliśmy także do czynienia z ugryzieniem żmiji, czy pijanym turystą, który szedł na Zawrat. O tym fakcie została poinformowana Straż Parku. W piątkowy wieczór turysta poinformował, że jego kompan do tej pory nie wrócił z Rysów, a nie jest on przygotowany do nocnego zejścia. Ratownicy ruszyli w kierunku turysty i o 2:30 sprowadzili go do schroniska nad Morskim Okiem. Sobota była dość podobnym dniem (22.08). Dochodziło głównie do urazów kończyn oraz innych, lekkich kontuzji. Na pewno należy zwrócić uwagę na wieczorną akcję w rejonie Kasprowego Wierchu. O godzinie 19 do TOPR zadzwonił turysta z informacją, że ktoś śpi na Suchej Przełęczy, najprawdopodobniej jest pijany. Ratownik dyżurny potwierdził tę wersję wydarzeń i turystę następnie zwieziono kolejką do Kuźnic. Warto wspomnieć, że kolejka została uruchomiona specjalnie dla niego. Na dole mężczyzna był agresywny, więc została wezwana policja. W niedzielę była brzydka pogoda, więc był to dość spokojny dzień. Jednak nie dla ratowników działających w rejonie Morskiego Oka. Dwie turystyki zdobyły rano (przy dobrej pogodzie) Rysy z Chaty pod Rysami i następnie schodziło w stronę Morskiego Oko. Nagłe załamanie pogody (prognozowane), spowodowało jednak, że kobiety bały się dalej schodzić same. Około godziny 19 zostały sprowadzone do schroniska.

Jak widać TOPR wciąż nie może narzekać na brak pracy, jednak ilość akcji ratunkowych była znacznie mniejsza niż poprzednio. W sobotę mieliśmy ogromny ruch turystyczny, tym bardziej cieszy, że akcji było naprawdę niewiele!