Śmigłowiec TOPR

Miniony tydzień w Tatrach był dość spokojny. Oczywiście nie zabrakło akcji ratunkowych, także tych, gdzie głównie zawinili turyści. Sprawdź co działo się dokładnie. 

Pierwsze akcje ratunkowe odbyły się dopiero w czwartek (25.03). Na dużą uwagę zasługuje pomoc turystom, którzy utknęli w rejonie Goryczkowej Czuby. Na wycieczkę wybrali się w... raczkach! TOPR sprowadził ich na Kasprowy Wierch. Na szczęście nic poważnego się nie stało, mimo wszystko turyści nie byli przygotowani na tak poważną wyprawę. Tego samego dnia doszło do poważnego wypadku narciarskiego. 11 letnie dziecko upadło w trakcie zjazdu z Hali Gąsienicowej do Kuźnic. Doznało złamania ręki oraz stłuczenia kręgosłupa. TOPR przetransportował poszkodowaną do szpitala specjalistycznego w Nowym Targu. Chwilę później ratownicy dostali zgłoszenie, że podchodząca na nogach, narciarska skiturowa doznała blokady psychomotorycznej w rejonie Przełęczy Liliowe. Przerosły ją trudy terenu, na szczęście ratownicy zdążyli na czas. 

W sobotę (27.03) mężczyzna dostał ataku epilepsji pod Rysami. Przetransportował go śmigłowiec. Chwilę później kolejny wypadek w rejonie Goryczkowej Czuby. Turystka poślizgnęła się i spadła 100 metrów na stronę polską. Może mówić o dużym szczęściu. W niedzielę doszło także do wypadku taternickiego, o którym więcej pisaliśmy tutaj