wypadek Birkenmajera na Ganku

Już 85 lat upłynęło od próby pierwszego zimowego przejścia wschodniego filara Ganku, która zakończyła się tragicznie dla Wincentego Birkenmajera.

Wincenty Birkenmajer był jednym z najwybitniejszych taterników tamtych czasów. W 1933 roku, gdy miał 34 lata i spodziewał się, że wkróce jego taternicka kariera dobiegnie końca, postanowił podjąć się próby pierwszego zimowego przejścia stromego, 800-metrowego wschodniego filara Ganku. Birkenmajer miał już wówczas na swoim koncie liczne tatrzańskie i alpejskie sukcesy, w tym pierwsze zdobycie wspomnianego filara w warunkach letnich w 1930 roku. Był zatem osobą, która mogła pozwolić sobie na podjęcie się tej niełatwej próby.

Zdobycie filara Ganku zimą wymagało żelaznej kondycji i dobrego partnera. Z Birkenmajerem wyruszył zatem Stanisław Groński, taternik i alpinista. Jednak nie wszystko przebiegało tak, jak powinno.

Birkenmajer na co dzień mieszkał w Poznaniu, zatem podróżując do Zakopanego, spędził dwie noce w pociągu, w wagonach trzeciej klasy. Wiązało się to z pokonaniem części drogi na stojąco, w kiepskich warunkach. Mimo że po takiej podróży potrzebował odpoczynku, bezpośrednio po przyjeździe wyruszył wraz z Grońskim do schroniska w Dolinie Roztoki. Jeszcze tego samego dnia taternicy przedarli się do Doliny Kaczej i tam rozbili biwak.

Po noclegu w warunkach polowych Birkenmajer nie wypoczął dostatecznie. Rano zaczął wymiotować i krwawić z nosa, skarżył się na różne bóle. Był jednak zbyt uparty, by przełożyć próbę i nie posłuchał propozycji towarzysza, by zrezygnować. Namowy Grońskiego nie pomogły, Birkenmajer był zbyt zdeterminowany.

Po kilku dniach spędzonych na skale stan Birkenmajera coraz bardziej się pogarszał. W końcu zgodził się na odwrót, ale wówczas taternicy znajdowali się już w bardzo trudnym terenie; w coraz gorszych warunkach pogodowych trawersowali Galerię Gankową. Birkenmajer upadł i nie dał rady iść dalej, więc Groński przez jakiś czas ciągnął go za sobą. W końcu zorientował się, że ciągnie trupa. Porzucił zwłoki i udał się, nie bez problemów, po pomoc do Popradzkiego Stawu.

Wyprawa po ciało Birkenmajera była jedną z najtrudniejszych akcji w historii ratowictwa tatrzańskiego. Brało w niej udział 10 polskich i 7 czechosłowackich ratowników. W fatalnych warunkach, w bardzo eksponowanym terenie, transportowanie zwłok zagrażało zdrowiu i życiu toprowców. W pewnym momencie cudem udało się uniknąć tragedii. Ciało Birkenmajera zsunęło się na całą długość liny i zatrzymało się niebezpiecznie blisko przepaści, przez co mogło pociągnąć za sobą ratowników.