Pobłądzenia na Czerwonych Wierchach

Jak informuje TOPR w swojej kronice, pod koniec ubiegłego tygodnia ratownicy aż trzykrotnie musieli interweniować lub pomagać telefonicznie w rejonie Czerwonych Wierchów.

Pierwsza tego typu sytuacja miała miejsce w piątek, 25 stycznia. Około godz. 16:15 do ratowników zadzwonił turysta, który stwierdził, że wraz ze znajomą zgubili szlak w stromym, zaśnieżonym terenie na zejściu z Małołączniaka. Ratownicy dotarli do nich około 19:30, ogrzali i napoili, a następnie sprowadzili w bezpieczne miejsce. Okazało się, że turyści nie odnieśli żadnych obrażeń, więc mogli wrócić do miejsca zakwaterowania bez konieczności wizyty w szpitalu.

Dzień później kolejna taka sytuacja o godz. 13:30. Co ciekawe, po użyciu aplikacji "Ratunek" okazało się, że turysta zgubił się w tym samym miejscu, co osoby, którym udzielano pomocy w piątek. Jak udało się ustalić, turysta po prostu poszedł po śladach poprzedników, którzy pobłądzili.

Ostatnia sytuacja miała miejsce w niedzielę. Tym razem ok. 16 turyści zgubili się na zejściu z Ciemniaka. Mimo telefonicznych instrukcji poszli w złym kierunku, schodząc z Chudej Przełączki w stronę Tomanowej. Niestety ostatecznie ratownikom nie udało się naprowadzić ich na właściwą drogę i konieczna była interwencja w terenie. Tuż po godz. 21 toprowcy dotarli do nich, a następnie sprowadzili w bezpieczne miejsce.

Te sytuacje pokazują, jak zdradliwy bywa rejon Czerwonych Wierchów. Trudności techniczne prawie zerowo, niemniej jednak łatwo tu o pobłądzenia. Do takiej wycieczki należy się odpowiednio przygotować, wyposażyć lub skorzystać z usług przewodnika.