Śmigłowiec TOPR

Za nami kolejny tydzień zmagań turystów z trudami tatrzańskich szlaków. Oczywiście i tym razem nie obyło się bez wielu akcji ratunkowych. Jedna przykuwa szczególną uwagę. 

Tydzień dla TOPR rozpoczął się dość intensywnie i dodatkowo nietypowo, bowiem na Kasprowym Wierchu mieli do czynienia z mężczyzną po narkotykach. Ten zadzwonił na TOPR i zażądał wysłania helikoptera wraz z środkami znieczulającymi i chirurgiem do nastawienia kości. W trakcie rozmowy został zlokalizowany telefon turysty, więc ruszył do niego ratownik pełniący dyżur na Kasprowym Wierchu, ten stwierdził, że mężczyzna jest pod wpływem środków odurzających. Powiadomiono Straż Parku, która finalnie złapała mężczyznę w rejonie Myślenickich Turni, bowiem ten zaczął schodzić na własną rękę ze szczytu. Zwieziono god o Kuźnic, a następnie do szpitala. Jak widać turyście nie brakowało fantazji. Tego dnia (tj. 10.08) doszło jeszcze do kilku akcji, jednak były to głównie niegroźne urazy kończyn. Wtorek (11.08) wyglądał bardzo podobnie - także niegroźne urazy kończyn dolnych. O pechu może jednak mówić turystka, która upadając przy Schronisku w Dolinie Roztoki uderzyła głową w kamień. Straciła na chwilę przytomność, musiał interweniować śmigłowiec. W środę (12.08) doszło do śmiertelnego wypadku pod Rysami, więcej pisaliśmy o nim tutaj, a tutaj znajdziesz dodatkową relację świadków. Poza tym tego dnia dochodziło do urazów kończyn oraz jednej dość nietypowej rzeczy. Ojciec z synem, bez światła znalazł się o godzinie 22 w Głazistym Żlebie (Dolina Małej Łąki). Ratownik TOPR oświetlając im drogę sprowadził do wylotu doliny, Ojciec nie zdałby egzaminu z planowania wycieczki. Czwartek (13.08) był dość spokojny. Doszło jedynie do pomocy turyście na Psiej Trawce, który był uczulone na jad pszczoły i właśnie został użądlony. Po podaniu odpowiednich leków stan turysty szybko się poprawił.

Piątek (14.08) także był bardzo spokojny, doszło jedynie do skręcenia nogi w rejonie Świstówki. W sobotę (15.08) doszło do urazu kończyny oraz do kolejnej pomocy osobie, która źle zaplanowała wycieczkę i nie miała światła. Tym razem TOPR pomagał na szlaku Gęsia Szyja - Rówień Waksmundzka. W niedzielę (16.08) nie doszło do żadnych spektakularnych akcji, mieliśmy do czynienia z osłabnięciem czy kontuzjami kończyn. Jak widać weekend sam w sobie był spokojniejszy od tygodnia. To na pewno nie był łatwy okres dla ratowników, którzy zapewne i tak właśnie tego się spodziewali. W końcu mieliśmy najpopularniejszy pod Tatrami wakacyjny tydzień.