lawina w Tatrach

15 grudnia ratownicy dostali zgłoszenie o zejściu lawiny. Ruszyła akcja ratunkowa, ale śmigłowiec zawrócił, bo po lawinie nie było śladu.

W niedzielę, 15 grudnia ok. godziny 12 do Centrali TOPR dodzwonił się turysta, przebywający w rejonie Zadniego Granatu i poinformował o zejściu lawiny żlebem z Karbu w kierunku Czarnego Stawu. Dodał, że wcześniej widział w tym rejonie ludzi. Wystartował śmigłowiec z ratownikami i psem lawinowym na pokładzie. W międzyczasie ratownik pełniący dyżur w Murowańcu zadzwonił do Centrali TOPR i zgłosił, że właśnie wrócił z tego rejonu i nie było tam żadnej lawiny. Wobec tego śmigłowiec zawrócił do bazy.