O godz. 11:45 do TOPR zadzwonił mężczyzna, który zrelacjonował, że jego kolega został porwany z lawiną spod przełęczy do Bańdziocha. Gdy ratownicy przygotowywali się do wyruszenia na pomoc, zadzwonił sam poszkodowany. Poinformował, że zsunął się około 100 metrów, ale nie został przysypany i nic mu nie jest. Może mówić o szczęściu. Tego samo dnia miała miejsce lawina pod Kopą Kondracką, w której zginęło dwóch skiturowców.