akcja ratunkowa TOPR zimą

Dobiegł końca kolejny pracowity tydzień ratowników TOPR. Poza szkoleniami, które odbywali zarówno kandydaci, jak i ratownicy zawodowi, toprowcy musieli udzielić pomocy wielu osobom z mniej lub bardziej poważnymi obrażeniami. 

Niewątpliwie fenomenem stał się mężczyzna, który doznał urazu nogi. Jednakże sposób, w jaki do tego doszło, jest nadzwyczajny - jak się potem okazało, turysta, chcąc szybciej znaleźć się w Dolinie Starorobociańskiej, rozpoczął zjazd po stromych śniegach na tzw. jabłuszku. Nie przemyślał jednak jednej rzeczy - zjazd na takim sprzęcie, gdy ma się na nogach raki, nie jest bezpiecznym pomysłem... Mężczyzna doznał bardzo poważnego urazu stawu skokowego. Ze względu na silny wiatr tego dnia, ratownicy nie mogli dotrzeć do niego śmigłowcem. Desantowali się w rejonie Zadniego Ornaku i udali się do poszkodowanego pieszo. Po udzieleniu mu pierwszej pomocy, mężczyznę przekazano na SOR w Zakopanem.

Rejon Kasprowego Wierchu okazał się też dla wielu turystów kłopotliwym. W minionym tygodniu doszło tam do kilku mniej groźnych wypadków - po pomoc dzwoniły dwie turystyki, które utknęły na odcinku między szczytem a Myślenickimi Turniami. Kobiety nie miały raków - ratownicy dotarli do nich, pomogli założyć sprzęt i dwie kobiety samodzielnie dotarły na szczyt. Doszło też do kilku wypadków na nartach - narciarze przeważnie byli potłuczeni, z drobnymi urazami barków lub stawów. Wcześniej pisaliśmy już o trzech akcjach, w których ratownicy brali udział: pomagali skiturowcowi, który bez doświadczenia wybrał się na zjazd z Hińczowej Przełęczy; transportowali mężczyznę, który w trakcie wspinaczki doznał poważnego urazu, a także wyruszyli na ratunek mężczyźnie, który wpadł do Wodogrzmotów Mickiewicza

To był dla ratowników bardzo pracowity okres. W Tatrach obecnie panuje ładna pogoda - planujmy nasze wycieczki z rozsądkiem i dobierajmy je wedle naszych umiejętności i zimowego doświadczenia.