Śmigłowiec TOPR

W sobotę 4 czerwca pięcioosobowa rodzina wyruszyła na tatrzańską wycieczkę. W jej skład wchodziły dzieci: 9, 13 oraz 15 lat. Wszyscy nie byli przygotowani do wędrówki na Szpiglasowy Wierch, który tego dnia chcieli zdobyć. 

Ze względu na złe planowanie wycieczki, braki sprzętowe i nieumiejętność wycofania się gdy teren robi się zbyt trudny, o mały włos nie doszło do ogromnej tragedii. Dwie osoby (ojciec i 9-letni chłopiec) zsunęły się około 150 metrów po śniegach do Dolinki za Mnichem. W wyniku upadku chłopiec był w poważnym stanie, ale żył, ojcu nic się nie stało, poinformował on o zdarzeniu TOPR i postanowił zejść po syna. Matka wraz z córkami doznały blokady psychomotorycznej i nie były w stanie kontynuować wycieczki w żadną ze stron. Ze względu na niski pułap chmur użycie śmigłowca było niemożliwe. Warto zwrócić uwagę, że do wypadku doszło około 18:25! Ratownicy z Morskiego Oka dotarli do poszkodowanych o 20:20, zaś kobiety zostały sprowadzone przez ratowników z Doliny Pięciu Stawów do schroniska około 23:30.

Finalnie skończyło się na strachu, ale mogło dojść do licznych złamań, a nawet zgonów. Zawiodło wszystko, zbyt późne wyjście, brak przygotowania sprzętowego i duża brawura w pokonywaniu zaśnieżonych i niebezpiecznych Tatr.