Jak mówi Norbert Kurilla, wiceminister środowiska Republiki Słowackiej, ogień spowodowali ludzie wykonujący prace leśne. Kurilla zwraca uwagę, że zbyt późno przystąpiono do gaszenia ognia - helikoptery z wodnymi balonami przyleciały dopiero 3 godziny po rozpoczęciu pożaru, który początkowo obejmował obszar około 5-6 hektarów.
W rejonie Zielonego Stawu i Kieżmarskiego Żlebu pracowało około 50 strażaków z Popradu, Kieżmarku, Białej Spiskiej oraz gminy Vysoke Tatry. Śmigłowiec gaśniczy zrzucał wodę na płonący las 30 razy.
Skutkiem pożaru są ogromne zniszczenia. Spłonęły nie tylko drzewa - wszystkie zamieszkujące las istoty, które nie miały skrzydeł, spaliły się żywcem.