rośliny trujące w Tatrach

Zdobią bujne piętro roślinności reglowej, wyróżniają się w surowym krajobrazie skalnym, są piękne, wabiące i często wyglądają zjawiskowo – przeważnie lepiej jest je jednak oglądać z daleka.

Powodem „nietykalności” i dystansu do roślin tatrzańskich, oprócz obejmującej znaczną ich część ochrony gatunkowej, są też ich właściwości trujące. Zwolennicy naturalnych metod leczniczych i „domowi lekarze” nie mylą się, wymieniając szereg zalet płynących z ziołolecznictwa, jednak i tutaj granica rozsądku, dzieląca zasób wiedzy i doświadczenia od zwykłego ryzykanctwa jest cienka. Dawka lecznicza może bowiem niewiele różnić się od dawki trującej.

W krótkim przeglądzie górskich roślin miejsce lidera ze względu na wyjątkowo mocne właściwości trujące zajmuje tojad mocny, popularnie zwany mordownikiem, trzewiczkami Matki Bożej, omiegiem czy konikami. Tojadem rzekomo miano otruć Arystotelesa, a Dioskurides twierdził, że „roślina jest tak silnie trująca, iż zabija skorpiony”. W renesansie mordownik był najczęściej stosowaną trucizną w Europie. Z racji na wspomniane właściwości Pliniusz Starszy nazwał go „arszenikiem roślinnym". Choć roślina posiada cenione walory lecznicze, a zniewalająco niebieski kolor kwiatów może konkurować z barwą nieba, niewątpliwie jest to roślina niebezpieczna.

Przy brzegach potoków, źródliskach i w obszarze widnych lasów i hal o wilgotnym podłożu możemy spotkać się z inną niebezpieczną pięknością: ciemiężycą zieloną. Roślina ta należy do silnie trujących. Nawet owce unikają jej spożywania, pomimo tego, że zwierzęta często inaczej niż człowiek tolerują trucizny roślinne. Jej właściwości trujące opisywał już Krzysztof Kluk w dziele pt.  Dykcjonarz roślinny: „Korzeń tey rośliny iest ieden z bardzo szkodliwych; a stąd poznać można lekkomyślność owych, którzy z iakiegokolwiek powodu daią go na kichanie. Świeży połknięty, rozpala wargi, gardziel i żołądek: wzbudza womity naigwałtownieysze, szczkawkę, ból nieznośny w wnętrznościach, bolesny i krwawy stolec, nadęcie żywota, kurczenie członków, ból głowy, zawrot, utratę masy, ślepotę, maiaczenie, mdłości, poty zimne; i częstokroć nagłą śmierć przynosi”. Relacja autora brzmi niczym groźba dla znęconych naturą kolekcjonerów roślin. 

W poczet górskich roślin trujących zalicza się wiele gatunków, z których wymienione zostały zaledwie obrazujące niebezpieczeństwo przykłady. Pamiętajmy jednak, że czasem to, co piękne, powinno takim pozostać na swoim miejscu, bez naszej ingerencji.