Zdaniem burmistrza Łukasza Filipowicza trudna sytuacja związana jest z błędnymi kalkulacjami, które przyjął poprzedni samorząd Zakopanego. Według niego podejście do prognozowanych przychodów miasta było zbyt optymistyczne. To też sprawiło, że ówczesna władza miasta podjęła się niezwykle kosztownych inwestycji. Decyzja o ich rozpoczęciu została wpisana w budżet miasta, który zakładał znacznie większe dopływy do kasy Zakopanego. Jak się okazało, rzeczywistość przyniosła znacznie gorsze wyniki.
Gospodarz Zakopanego wspomina, iż za jego kadencji zaciągnięto już dwa kredyty na łączną kwotę 36 milionów złotych. Dodaje także, że w następnym roku koniecznością będą kolejne. Mowa tu o sumie powyżej 40 milionów złotych. Co więcej, jest to tylko „optymistyczny” wariant, zakładający okrojenie inwestycji. Jeżeli tego się nie uda, Zakopane będzie zmuszone zaciągnąć jeszcze większy dług – nawet na 96 milionów złotych.
Warto dodać, że sama obsługa długu jest niesamowicie kosztowna i obecnie opiewa na kwotę 6 milionów złotych. Łukasz Filipowicz zapowiada, że będzie się starał o pozyskanie finansowania ze środków rządowych. W tym celu zaplanowane zostały wizyty w kluczowych ministerstwach. Ma to pomóc miastu w „spięciu” budżetu.