Zakopane i Giewont

Czy przepisy dotyczące opłaty miejscowej działają na niekorzyść miast pokroju Zakopanego? Jak przytacza Gazeta Krakowska, władze podtatrzańskiego miasta mają co do obowiązujących zasad bardzo dużo zastrzeżeń. Zapowiadają także walkę o konieczne według nich zmiany.

Przypominamy, że opłata miejscowa to podatek, który każdy turysta wynajmujący kwaterę na terenie Zakopanego, jest zobowiązany uiścić w miejscu noclegowym. Właściciel takiego obiektu z kolei przekazuje opłacone środku do kasy miasta. Obecnie wysokość takiej opłaty to 2 złote. Jak podaje radny Tymoteusz Mróz w rozmowie z Gazetą Krakowską, przepisy w obecnej konstrukcji działają bardzo na niekorzyść miast turystycznych. Wynika to z faktu, iż możliwość pobierania takiego podatku jest uzależniona od warunków środowiskowych i walorów krajobrazowych. Dużą rolę odgrywa tu jakość powietrza, która jeszcze 10 lat temu w Zakopanem była w opłakanym stanie. Właśnie wtedy doszło do dość głośnej rozprawy sądowej, w wyniku której sąd przyznał rację turyście, domagającemu się zwrotu za opłatę miejscową. Wszystko to z powodu panującego podczas jego pobytu smogu.

Radny Mróz zaznacza, że wiele od tego czasu się zmieniło, a powietrze w Zakopanem jest niebagatelnie lepsze. To za sprawą ogromnych starań miasta m. in. poprzez narzucenie ograniczeń w użyciu tzw. „kopciuchów”, czyli pieców węglowych. Tymoteusz Mróz wskazuje jednak, iż opłata miejscowa związana jest nie tylko z korzystanie z walorów czystego powietrza, ale i pokryciem kosztów użytkowania infrastruktury turystycznej. To właśnie według niego powinno być uwzględnione w przepisach.

Do zdania radnego Tymteusza Mroza przychyla się sam burmistrz Łukasz Filipowicz. Gospodarz Zakopanego zaznacza, iż środki z tytułu opłaty miejscowej są miastu potrzebne – co tu dużo mówić - jak powietrze. W końcu inwestycje w zakresie infrastruktury turystycznej to kosztowa sprawa.

Obecnie władze Zakopanego bardzo dużo mówią też o ewidencji podmiotów, świadczących usługi noclegowe. Ma to związek z uchylaniem się wielu właścicieli miejsc noclegowych od płacenia podatków, o czym pisaliśmy w osobnym materiale. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, według kalkulacji miasto może zyskać nawet kilkanaście milionów złotych rocznie. Póki co jest to „marne” 4,8 miliona, co absolutnie nie zadowala ani burmistrza Filipowicza, ani innych przedstawicieli władzy w Zakopanem.