Plecak Thule Alltrail 45

Zapraszam serdecznie do przeczytania recenzji na temat naprawdę ciekawego plecaka marki Thule, który miałem okazję testować przez kilka ostatnich miesięcy. Produkt ten towarzyszył mi przez cały okres wakacyjny, więc śmiało mogę powiedzieć, że dzięki mojej pracy przewodnickiej spędził na tatrzańskich szlakach i nie tylko sporo ponad czterdzieści dni. Biorąc pod uwagę średni czas używania plecaków turystycznych, jego przebieg śmiało można liczyć jako trzy czy cztery lata użytkowania dla statystycznego turysty.

Zanim przejdę do konkretów, powiem wprost, że plecaka nie oszczędzałem. Ogólnie ten typ produktu nie ma ze mną łatwego życia, dlatego jeżeli przetrwa sezon od razu można uznać go za wysoką półkę. Do tej pory stosowałem plecaki innych, topowych producentów, dlatego możliwość przetestowania tego modelu była dla mnie ciekawym wyzwaniem. Marka Thule, chociaż kojarzona częściej z akcesoriami do samochodów, była mi już znana jako producent plecaków, jednak nie miałem wcześniej z nią bezpośredniego kontaktu w terenie. Model Alltrail o pojemności 45 litrów przeszedł ze mną naprawdę sporo – używałem go do prywatnych jak i przewodnickich wycieczek na terenie Tatr i nie tylko. Byłem z nim m.in. na Wysokiej (2560 m.n.p.m.), sześć razy na Orlej Perci (mowa o całości), sześć razy na Rysach, na Wołowcu Mięguszowieckim (poza szlakiem), wiele razy w Tatrach Zachodnich, a także na włoskich via ferratach w okolicy Lago di Garda. Planowałem zabrać go także na podbój Grossglocknera, ale niestety kolejny raz pogoda pokrzyżowała nam plany. Nie będę wymieniał wszystkich celów szczegółowo, nie ma to po prostu sensu – wiadomo już, że zwiedził naprawdę dużo.

Gdy dostałem plecak do ręki od razu sprawił wrażenie bardzo solidnego, na równi z innymi topowymi producentami. Bardzo mnie to ucieszyło, gdyż jego cena detaliczna (699 zł) powinna gwarantować dobre pierwsze wrażenie, jak i wygodne użytkowanie. Zatem pierwszy kontakt plecak zaliczył na plus. Jedna rzecz jednak rzuciła mi się w oczy, a mowa dokładnie o niebieskim elemencie na pasie biodrowym, który przypominał pasek zegarka. Od razu zajrzałem w Internet, aby zobaczyć do czego on służy. Okazało się, że producent przeznaczył go do szybkiego montażu np. kijków trekkingowych, tak aby mieć wolne ręce bez zdejmowania plecaka. Najpierw uznałem to za zbędny gadżet, a później wręcz zakochałem się w tej funkcjonalności. Powiem szczerze, że nie spotkałem tego wcześniej, a konkurencja powinna zdecydowanie zaczerpnąć inspiracji. Jest to bardzo przydatne, szczególnie gdy pojawia się moment kiedy przydałoby się złożyć kijki, ale nie chcemy ściągać plecaka. Wiadomo, że ściąganie, troczenie i zakładanie zabiera czas, a potem trzeba cały proces powtórzyć. Szczególnie docenią to osoby, które potrzebują mieć wolne ręce dosłownie na chwilę, np. przy zejściu z Czerwonych Wierchów przez Kobylarzowy Żleb. Mamy tam króciutki ciąg łańcuchów, który jednak wymaga koncentracji i użycia rąk. Troczenie kijków do Alltrail jest banalnie proste, bezpieczne i szybkie. Wystarczy kilkadziesiąt sekund i gotowe, a aby odzyskać kijki wystarczy tylko pociągnąć za pasek i już mamy je w ręku. Głównie wykorzystywałem tę opcję do kijków i parasolki, która jest nieodłącznym towarzyszem moich górskich wędrówek.

Sprawdź plecak na stronie producenta!

Alltrail 45 śmiało można powiedzieć, że gwarantuje dużą wytrzymałość. Podczas prowadzenia Obozów Wędrownych dla Portalu Tatrzańskiego, często było trzeba na nim siedzieć, ‘stanowczo’ położyć go na podłodze czy skałach. Wiadomo, że nie ma już swojego idealnego koloru, jak w dniu odpakowania paczki, ale nie ma też żadnych dziur! To duży plus, bowiem brak przetarć po pierwszym sezonie przy moim użytkowaniu to już naprawdę wysoka klasa. Miałem plecaki różnych producentów i Thule jest dopiero drugim takim przypadkiem. Markę, jak i sam model można śmiało umieścić w zdecydowanym ‘topie’ plecaków turystycznych. Niczego mu nie brakuje, a nawet oferuje niektóre rozwiązania znacznie lepsze od konkurencji. Mnie zachwycił system szybkiego dostępu do plecaka. Powiecie nic specjalnego, przecież każda szanująca się firma taki produkuje. Owszem, to fakt – jednak nie każda robi go tak dobrze. Do tej pory używałem plecaka chyba najpopularniejszej na rynku firmy, który także posiadał takowy, jednak nie był on aż tak wygodny. W czym tkwi szczegół? Boczny zamek zazwyczaj prowadzi po linii prostej, przez co możliwości dostania się do plecaka są ograniczone, Thule przedłużyło nieco zamki, dając je także po bokach. Gwarantuje to większy kąt, dzięki czemu otwierając plecak na boku możemy wyjąc dosłownie wszystko w bardzo łatwy i szybki sposób. Niezależnie czy jest to mała rzecz, która została przygnieciona na samym spodzie, a nie oszukujmy się, że przez złośliwość rzeczy martwych, tak właśnie zazwyczaj bywa. Można powiedzieć, niby nic – a jednak robi wielką pracę. Jak dla mnie plecak, który zdecydowanie ma najwygodniejszy tego typu system z jakim się spotkałem.

Co do reszty plecaka to można określić śmiało, jako najwyższa półka. Nie są to już rozwiązania w jakimś znacznym stopniu przewyższające konkurencje, są po prostu solidne, jak w innych topowych markach. Dobra osłona przed wodą zamontowana na dole plecaka, bardzo dobre troki na czekany, czy kijki oraz kieszeń naprzodzie, gdzie latem dobrze schować kask, a zimą np. raki, aby mieć do nich szybki dostęp. Reasumując jest to produkt zdecydowanie godny polecania, jak i swojej ceny. Dzięki konstrukcji typowego worka jest także bardzo pojemny. Akurat posiadam wersję 45 litrów, bowiem 35 litrów mam już od innego producenta i powiem Wam szczerze, że to naprawdę dużo. Na wypady w Tatry do tygodnia z plecakiem polecałbym jednak mniejszy rozmiar, a jeżeli planujecie coś dalej to ten większy. Do wspinania letniego czy zimowego także mniejszy. Jeszcze raz dziękuję za możliwość przetestowania tego produktu, bo to była naprawdę czysta przyjemność!