Sławkowski Szczyt

Mówią, że nie ma nic trwalszego niż góry. Widać to zwłaszcza w Tatrach. Siwe szczyty i przełęcze tatrzańskie sprawiają takie wrażenie, jakby były zakorzenione w samym sercu naszej planety – i to tak głęboko, że żadna siła nie jest w stanie ich stamtąd wyrwać czy zniekształcić.

Nic trwalszego niż góry
Taki widok budzi szacunek, strach, uczy pokory. Tatry są. Zawsze przecież były. Ksiądz Józef Tischner, przemawiając w 1987 roku do wiernych zgromadzonych na Hali Turbacz, tak to określił:

„Była hań, kiesi na dole przed wiekami bitwa z Tatarami. Była, ale juz jej ni ma – a Tatry som! Była hań bitwa ze Szwedami. Była, ale jej ni ma. Chodzili tamtędyj zaborcy – austriacki, węgierski. Był okupant niemiecki. Kaz dziś som? Kręci sie tam pomiędzy chałupami trochę taki okulawiony biedok, ten nas polski socjalizm. Niegze ta krązy! A Tatry, a niebo, a chwała bosko była, jest i bedzie!”

Widząc na własne oczy potęgę tego miejsca i słuchając takich opowieści, trudno uwierzyć w to, że Tatry nie zawsze wyglądały tak jak dziś. I nie mówimy tu o wydarzeniach sprzed milionów lat, kiedy góry dopiero się formowały. Chodzi o sprawy zdecydowanie bliższe, bardziej namacalne. Wystarczy wspomnieć słynną wichurę z 2004 roku, która na zawsze odmieniła wygląd podtatrzańskich wiosek. O ile jednak tamtą sytuację łatwo sobie wyobrazić, bo przecież nadal widać jej skutki, o tyle inna z tatrzańskich opowieści wydaje się być zupełnie surrealistyczna.

Sławkowski najwyższym szczytem Tatr
Nawet uczeń podstawówki wie (a przynajmniej powinien wiedzieć), że najwyższym szczytem Tatr jest leżący na Słowacji Gerlach. Ci, którzy bardziej interesują się tematem, skojarzą również, że w przeszłości – gdy metody badań geologicznych były jeszcze bardzo słabo rozwinięte – posądzano o miano najwyższej góry wiele innych szczytów, m.in. Krywań. Mało kto jednak wie, że istnieje pewna teza z pogranicza fantastyki naukowej, mówiąca, że niegdyś w Tatrach stała góra autentycznie wyższa od Gerlacha. Miał nią być leżący nieco na uboczu Sławkowski Szczyt. Według podań, jeszcze nieco ponad 350 lat temu mierzył on ponad 2700 m wysokości!

Dziś mierzy znacznie mniej – 2452 m – co i tak czyni go jednym z najwyższych szczytów w okolicy. Jak to więc możliwe, że góra ta straciła tak znaczną część swojej wysokości? Według legendy, 6 sierpnia 1662 roku Tatry nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, wskutek którego wierzchołek góry popękał i z impetem runął w dół. Ktoś powie – bujda. Może i tak, lecz, przedzierając się przez partie szczytowe tej góry pomiędzy potężnymi blokami skalnymi, które wyglądają jak rozsypane puzzle, można się zastanawiać…