wierzenia góralskie

Skaliste szczyty, namacalna siła żywiołów, niedostępne miejsca, związane z nimi życie, a także umieranie – od niepamiętnych czasów inspirowały wyobraźnię ludzi żyjących w sąsiedztwie Tatr.

Świat dawnych wierzeń, połączonych z pogańskimi zwyczajami, ukształtował kulturę duchową, która występowała na Podhalu do początku XX wieku. Dziś spektrum starych wyobrażeń jest trudne do zrekonstruowania, pozostaje prawie wyłącznie w pamięci najstarszych mieszkańców Podhala. Poza tym oczywiście magia i czary rzadko bywają traktowane poważnie, a sami górale są uważani za religijną społeczność.

Gdy patrzymy w przeszłość, ukazuje się nam jednak obraz inny, pełen bogatych i wyjątkowo złożonych wierzeń górali, w dużej mierze mających źródło w religii słowiańskiej. Według nich góry, lasy, rzeki i polany zamieszkiwane były przez bóstwa i demony, zarówno sprzyjające człowiekowi, jak i te złe, siejące zgubę (mamuny, dziwożony, topielce, zmory, upiory, strzygi, strzygonie, wilkołaki, płanetniki czy przypołudnice).
    
Pradawne bóstwa po części związane były z siłami przyrody, od których uzależniony był urodzaj, przynosiły zyski bądź straty. Z drugiej strony, zjawy i demony wiązano też z nagłymi, tragicznymi wypadkami, w wyniku których zbłąkana dusza nie mogła zaznać spokoju po śmierci. Istniała więc wyraźnie zakreślona sfera określonych poglądów magiczno-religijnych, funkcjonujących w sferze świadomości społecznej.
 
Pradawne bóstwa i zjawy potrafiły zwodzić podróżnych ze szlaków, podrzucać chore dzieci matkom, dusić we śnie i niszczyć uprawy. Wierzono, że człowiek może wchodzić z tym tajemniczym światem w konszachty, otrzymując od niego pomoc. Jak jednak odróżnić dobre mocy od złych? Najgroźniejsze zdawały się czarownice, które dzięki kontaktom z diabłami obdarzone były  mocą „odbierania” krowom mleka i rzucania uroków. Chłopi szanowali baców, którzy biegle potrafili odprawiać obrzędy odczarowujące urok. Stosowano też wiele symboli (krzyż, drewniane laleczki, święcone zioła) mających sprawować magię ochronną – strzec przed złymi siłami.

Demonem, który wyjątkowo długo zachował się w legendach, jest boginka, nazywana na Podhalu dziwożoną. Wierzono, że powoduje ona zgony płodów i choroby dzieci (podmieniając zdrowe dzieci na swoje – chore). Wiele wyobrażeń góralskich wynikało z fatalnego ówcześnie stanu opieki medycznej, co w oczywisty sposób rzutowało na ilość zachorowań wśród ludzi i zwierząt, a także zgonów dzieci.

Aura tajemniczości oplata Tatry nadal, do dziś wiele przypadków, jakie zdarzyły się turystom, uważa się za niewyjaśnione. Na przykład na Iwaniackiej Przełęczy i Czerwonych Wierchach podobno coś zwodzi ze szlaku, ludzie gubią się, czas wydaje się stać w miejscu. Czy to prawda? Wiadomo, jak zwodnicze może być zmęczenie, połączone ze złymi warunkami, mgłą. Więc coś w tych górach jest, może nie demony, ale przynajmniej trzy rzeczy: czas, ludzie i historia.