Swastyka w Tatrach

Osnuty złą sławą symbol swastyki nie zawsze bywał używany w myśl ideologii nazistowskiej. W Tatrach swego czasu pełnił szczególne funkcje. Przypomnijmy sobie o tych nacechowanych pozytywnie, nie pomijajmy też epizodów niegodnych.

Swastyka – krzyż niespodziany
Nazewnictwo znaku jest zróżnicowane i zależne od kultury, miejsca, czasu i kontekstu użycia: Swarzyca, Krzyż Thora, Svastika, Swarga – to nazwy jednego, wielokulturowego symbolu, używanego przez tysiące lat z różnym przeznaczeniem, w odmiennej stylistyce. Najstarsze malowidło, na którym znajduje się ten symbol, ma co najmniej 10 000 lat. W Polsce najstarszą swastykę datuję się na 4 000 lat przed nasza erą.

Zanim hitlerowcy wykorzystali tradycyjną swastykę do celów propagandowych ideologii nazistowskiej, dostosowując odrębną stylistykę (rysowana inaczej, zazwyczaj ukośnie, obrócona o 45°), funkcjonowała jako symbol pozytywny na pięciu kontynentach, nie tylko w hinduizmie czy judaizmie, ale i rodzimych religiach Słowian, Azteków oraz Germanów. Wśród naszych przodków, Słowian, znak ten symbolizował Swaroga, boga słońca. Podhalańskiej swastyki nie należy mylić z hitlerowską. To dwa zupełnie odrębne znaki, o innym znaczeniu i jedynie bardzo odległym, wspólnym rodowodzie.

Na Podhalu swastyka funkcjonowała jako krzyż niespodziany lub tzw. podhalanka. Najstarsze znaki, mające zwykły kształt krzyżyków, pojawiały się już w XIX w. Ich rodowód Stanisław Witkiewicz w 1895 roku powiązał właśnie ze swastyką, a nie, jak sugerowano, z chrześcijańskim symbolem krzyża. Rozwiewając wcześniejsze wątpliwości, ostatecznie wskazał na to, że krzyż niespodziany to pozostałość po tradycjach pogańskich na Podhalu. Górale używali go, wierząc, że przynosi pomyślność, chroni przed wypadkami i wszelkim złem. Umieszczano go między innymi na narzędziach, domach, sprzętach i w listach w takich miejscach, które nie rzucają się w oczy (np. spód, zagięcie, róg).

W okolicach roku 1920 krzyż niespodziany stał się oficjalną odznaką pułków podhalańskich gen. Andrzeja Galicy. Znalazł tez swoje miejsce na balustradzie schodów w schronisku Murowaniec na Hali Gąsienicowej, gdzie jako ornament widnieje do dnia dzisiejszego. Wcześniej wyryto go m.in. nad wejściem do Muzeum Tatrzańskiego i w wielu góralskich domostwach. Reasumując – nie był to symbol nacechowany negatywnie. Do dziś rozumie się go jako pewnego rodzaju talizman, dobre życzenie, i pod żadnym pozorem nie należy wykorzystywać go w celach politycznych, gdyż geneza jego stosowania jest przynależna tylko i wyłącznie celom ludowym i religijnym.

Naziści w Tatrach
Do negatywnego odbioru symbolu przyczyniło się podobieństwo do używanej w czasach III Rzeszy swastyki hitlerowskiej. Znak ten w 1941 roku Niemcy umocowali na północno-wschodniej ścianie Mnicha. Taternicy i górale nie pozwolili jednak na obrazę symboliki Mnicha i sprawili, że duży, drewniany znak runął ze ściany i rozbił się na piargach. Dla Tatr i Podhala na zawsze zarezerwowany jest tylko krzyż niespodziany, symbol czasów minionych, dobrego życzenia, a nie inne odmiany swastyki.

Tablica Karłowicza pod Małym Kościelcem
Obecnie w Tatrach ze swastyką podhalańską można spotkać się także pod Małym Kościelcem, na kamieniu pamiątkowym z inskrypcją „Non omnis moriar”, gdzie w 1909 roku zginął Mieczysław Karłowicz. Nowoczesnym akcentem, mającym na celu wyjaśnienie pochodzenia znaku na kamieniu, jest znajdująca się od 2011 roku w schronisku Murowaniec tablica upamiętniająca Karłowicza, ufundowana przez Ninę i Aleksandra Woronieckich, jednocześnie oddająca hołd pamięci zmarłemu i wyjaśniająca znaczenie krzyża niespodzianego.