góralskie wesele

Zapewne pierwsze, co przychodzi do głowy na myśl o góralskim weselu, to duża liczba gości i huczna zabawa do rana. Nie jest to wcale dalekie od prawdy! Jednak tradycyjne wesele górali to nie tylko tańce do świtu, ale też liczne zwyczaje i obrzędy.

Zazierunki i namówiny
Zanim w ogóle mogło dojść do ślubu, konieczne było przeprowadzenie „zwiadów”: potencjalny pan młody wysyłał do domu swojej wybranki zaufaną osobę, na przykład przyjaciela. Zwyczaj ten nazywano „zazierunkami”. Jeśli wypadły one pozytywnie, można było przejść do „namówin”, czyli po prostu oświadczyn. Niedługo po nich można było ustalić posag i datę ślubu oraz rozpocząć przygotowania do wesela. Sam ślub i wesele w gwarze góralskiej nazywa się „godami”.

Ślubowanie
Państwo młodzi nie zajmowali się zapraszaniem gości na wesele. Robili to tak zwani „pytace”. Znacznie wcześniej przygotowywano ślubne dekoracje, na przykład „rózcki”, którzymi ozdobiano konie. Jednak najwięcej zwyczajów wiąże się już z samym dniem ślubu. Wówczas panna młoda wysyłała do pana młodego swoje druhny, ale nie z pustymi rękami! Wchodziły one do domu mężczyzny z wódką i muzykantami, po czym całą gromadą wracano do domu panny młodej. Ona czekała już na swojego wybranka odświętnie ubrana, ale jeszcze nie w suknię ślubną. Dawała przyszłemu mężowi białą wstążkę i koszulę, a następnie mogła z pomocą druhen przebrać się w suknię weselną i nałożyć na głowę wianek symbolizujący niewinność. Jeszcze w domu panny młodej miały miejsce „wypytowiny”, czyli uroczyste przemówienie o charakterze religijno-moralizującym wygłaszane przez wybraną osobę (przyjaciela rodziny, starostę wesela lub zaufanego pytaca). Młodzi mieli chwilę na refleksję i ostatnie zastanowienie się odnośnie decyzji zawarcia małżeństwa. Następnie błogosławieństwa udzielali rodzice, po czym można było udać się do kościoła. Państwo młodzi nie jechali tam jednak razem – ponownie spotykali się dopiero przed ołtarzem. Po mszy świętej i wypowiedzeniu sakramentalnego „tak” wspólnie docierali do miejsca, w którym miało odbywać się wesele. Wcześniej jednak czekała ich przeprawa przez bramki: zazwyczaj przebrani mieszkańcy wsi, tzw. dziady, oczekiwali zapłaty w postaci pieniędzy, alkoholu czy jedzenia.

Wesele
Na stole nie mogło zabraknąć śliwowicy, kwaśnicy czy oscypków. Żywiołowe tańce do góralskiej muzyki urozmaicane były przyśpiewkami o przekornym, zawadiackim charakterze. Tradycyjnym elementem wesela były tzw. „cepowiny”. Starostowie i starościny musieli wykupić panią młodą śpiewając przyśpiewki, drużki i drużbowie, również za pomocą przyśpiewek, pokazać wady i zalety życia małżeńskiego. Oto fragment jednej z przyśpiewek śpiewanych przez starostów:

Zacynojmys w Imie Boze. 
Jagniysiu, Jagniysiu, zostałaś zoneckom,
Cas coby ci zastompić wionecek smateckom.
A my starostowie z młodom tońcyć momy,
Nasym starościnom łatwo jyj nie domy.

A my starościny, młodom wykupimy,
Słodkom gorzołecke za niom odstompimy.

Po zakończeniu rytuału z głowy pani młodej zdejmowano wianek i zastępowano go specjalną chustą, „kaźmierkulą”. Pan młody był natomiast pozbawiany piórka, które ozdabiało jego kapelusz. Był to symboliczny moment zmiany stanu cywilnego nowo poślubionych. Na koniec pan młody musiał zaśpiewać i zatańczyć z żoną. Potem trwała zabawa do porannych godzin następnego dnia. I następnego… i następnego.

Współcześnie w obrzędy weselne nadal wplata się wiele z tych tradycyjnych.