oswajanie dzikich zwierząt

Wybierając się w polską część Tatr w lipcu czy sierpniu, na szczególnie popularnych szlakach można odnieść wrażenie, że w TPN-ie jest więcej ludzi niż zwierząt. To daje mylne wrażenie, że turysta w tym układzie rządzi.

Każdy, kto bywa w Tatrach, powinien wiedzieć, jak zachować się względem spotkanych zwierząt. Mowa tu o żelaznych zasadach, które kodują w naszych umysłach pracownicy parku narodowego: nie płosz i nie dokarmiaj.

Nie chodzi tu o traktowanie tych słów jak często powtarzanych frazesów, ale o zrozumienie, które rozwija te dwa zakazy do szerszego zakresu pojęciowego. Bo przecież „nie płosz” to: nie zbliżaj się, nie rzucaj kamieniami, zachowaj dystans, oddalaj się. Im większe jest zwierzę, tym dalej od nas powinno się znajdować, co oczywiście nie oznacza, że w przypadku spotkania świstaka możemy zbliżyć się do niego na odległość ręki. Nigdy nie wiadomo, czy zwierzę stanęło na naszej drodze celowo, czy na przykład ucieka przed większym drapieżnikiem. Starajmy się być dla niego tłem, nie wchodzić w interakcję. Dlaczego? Dla jego spokoju i naszego bezpieczeństwa, a przede wszystkim dla uszanowania naturalnych prawideł przyrody.

„Nie dokarmiaj” to rozwinięcie pierwszej reguły, które wydaje się tak logiczne, że wręcz niestosowne wydaje się rozwijanie tego wątku. Jak pokazują przykłady na przestrzeni wielu lat obserwacji – nie dla wszystkich reguła ta jest tak oczywista. Zwierzę, które nauczy się pozytywnej relacji z człowiekiem, nie tylko narażone jest na powolny zanik naturalnych instynktów, które pozwalają na przetrwanie w naturalnym środowisku, ale też otrzymuje od człowieka sprzeczne komunikaty.
 
Przy jednym spotkaniu ludzie je odpędzają, kiedy indziej dokarmiają, przy jeszcze innych okazjach okazują strach. Jak tu nie „zwariować”? Doświadczenia ze spotkań z niewłaściwie zachowującym się człowiekiem uczą zwierzę, że jest on nieprzewidywalny. Nie wie więc dokładnie, jak na niego reagować. Jeżeli częściej doznaje „pozytywnej” relacji, staje się zbyt ufne, a z czasem również natarczywe, ostatecznie nie wykluczając agresji (zanik strachu przed człowiekiem).

Szczególnym przypadkiem spotkań zwierząt z człowiekiem jest właśnie sytuacja, kiedy mamy do czynienia z już niepłochliwym osobnikiem. Kiedy oddalamy się od niego, on uparcie podąża za nami, zbliża się, nie wykazuje strachu. Wtedy naprawdę trudno odgadnąć, czy zwierzę jest chore, agresywne, czy na przykład ma wściekliznę. Dla osoby, która nie jest specjalistą, jest to wręcz niemożliwe. A może po prostu nie stosowano względem tego osobnika dwóch żelaznych reguł, które zostały wymienione na początku artykułu? Liczba zwierząt oswojonych w parku jest silnie uzależniona od tego, ile osób łamie te zasady.

W warunkach tatrzańskich oswojeniu z towarzystwem człowieka najłatwiej ulegają lisy, kaczki krzyżówki, płochacze halne, zięby, sójki i orzechówki. Przyrodnicy przypominają, że dokarmianie ich i każdego innego gatunku często jest jednoznaczne z wydaniem na nie wyroku śmierci. Przykład? Tak potoczył się los niedźwiedzicy nazwanej Magda. Ta, dokarmiana przez turystów, została ostatecznie umieszczona w ogrodzie zoologicznym, gdzie umarła. Podobny los spotkał jej małe niedźwiadki.