Apoloniusz Rajwa wspominał kiedyś, że aby wyjść z obserwatorium na Kasprowym Wierchu, trzeba było przywiązać się za pomocą uprzęży i uważać na kamienie wielkości pięści, które latały w powietrzu. Tego dnia trąba powietrzna wyssała wodę z jednego z Gąsienicowych Stawów i podążyła w stronę Kościelca, rozpryskując się o jego ściany.