Lawina pod Kopą Kondracką

Na stronie rescueservice.sk ratownicy HZS stworzyli dokładny opis lawiny, która zeszła w sobotę ze zboczy Kopy Kondrackiej na Słowację. Przypomnijmy, że zginęły dwie osoby, a jedna cudem uniknęła śmierci. Co stało się tego feralnego dnia? Zapoznaj się z relacją HZS.

Troje polskich skialpinistów wybrało się na wycieczkę skiturową w sobotę, tj. 13.02 w rejon Czerwonych Wierchów. Na Kopę Kondracką dotarli około godziny 12:30, wchodząc od Przełęczy pod Kopą Kondracką (zielony szlak letni z Hali Kondratowej na przełęcz). Ze względu na gorszą pogodę niż się spodziewali, postanowili zjechać na nartach i wrócić na Halę Kondratową. Wtedy doszło do fatalnej pomyłki. Skialpiniści zamiast zjeżdżać na północ, udali się na południe, czyli zaczęli zjeżdżać na stronę Słowacką. W trakcie trawersy Kopy, niewiele pod szczytem doszło do wyzwolenia lawiny. Pęknięcie nastąpiło około 30 centymetrów nad narciarzami i miało 200 metrów długości. Grubość pęknięcia wahała się od 40 do 80 centymetrów. Była to sporych rozmiarów lawina. Warto dodać, że pęknięcie nastąpiło niewiele poniżej grani, gdzie kąt nachylenia waha się od 20 do 25 stopni.

Lawina zabrała ze sobą całą trójkę, szybko nabrała dużej prędkości i zatrzymała się na wysokości 1530 - 1390 m n.p.m. Łączna długość lawiniska wyniosła 420 metrów, szerokość 15 metrów, średnia grubość aż 1,5 metra, a maksymalna około 3 metry. Lawina spadała aż 1450 metrów, biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu.

Po zatrzymaniu się lawiny, jeden z poszkodowanych może mówić o wielkim szczęściu, bowiem jego głowa nie była zasypana. Mimo wszystko wyjście ze śniegu zajęło mu aż trzy godziny! Mężczyzna nigdzie nie mógł dostrzec swoich współtowarzyszy wędrówki, dlatego zaczął szukać ich detektorem lawinowym, jednak bezskutecznie. Następnie zaczął szukać sygnału telefonicznego, bowiem chciał wezwać pomoc. To udało się dopiero na grani, skąd zaalarmował TOPR, było to o godzinie 21:00. Ze względu na to, że wypadek wydarzył się na Słowacji interwencja została przekazana do HZS. Około 1:00 odkopano narciarzy na skraju lawiniska, niestety już nie żyli. Obie osoby znajdowały się przez około 12 godzin pod śniegiem na głębokości od 50 do 80 centymetrów. Każda z nich miała włączony detektor lawinowy, a mężczyzna miał dodatkowo plecak lawinowy gotowy do użytku. Pozostaje pytanie, dlaczego go nie aktywował?