Koń nad Morskim Okiem

W mediach po raz kolejny zawrzało w nawiązaniu do tematu przewozów konnych na trasie nad Morskie Oko. Tym razem kwestia dotyczy badań koni, przeprowadzonego w ostatnim czasie na popularnej drodze. Sprawa przede wszystkim dotyczy konia z problemami okulistycznymi, który pierwotnie został dopuszczony do dalszej pracy. Jak podaje Radio Kraków, w tej sprawie interweniowało nawet Ministerstwo Środowiska i Klimatu.

Wyniki badań koni, które kursują na trasie Palenica Białczańska–Polana Włosienica omówiliśmy w innym materiale.

Warto na wstępie zaznaczyć, że nad badaniami czuwała komisja składająca się z czwórki specjalistów  – dwóch wyznaczonych przez Tatrzański Park Narodowy oraz po jednym z ramienia Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka oraz Fundacji Viva! Mówiąc delikatnie, ich interpretacja wyników badań znacznie się od siebie różniła.

Pierwotnie tylko jedno zwierzę nie przeszło badań pozytywnie w związku z kulawizną. Pozostałe 274 koni, które zostały wówczas przebadane, uznano za zdolne do kursowania na trasie. Niemniej, ogromne wzburzenie w przestrzeni medialnej wywołało dopuszczenie do pracy konia, który został pierwotnie skierowany na badania okulistyczne. Jak zaznaczyło dwóch członków komisji, dr Marek Tischner z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie (wyznaczony przez fiakrów) oraz lek. Piotr Szpotański (reprezentujący TPN), zwierzę nie przedstawiało żadnych przeciwskazań do dalszej pracy na trasie. Obaj weterynarze wskazują na jego dobrą współpracę z drugim zwierzęciem w zaprzęgu. Roczny staż pracy niedowidzącego konia ich zdaniem dowodzi, że świetnie radzi sobie na trasie. Decyzję o dopuszczeniu go na trasę nad Morskie Oko poparł drugi z wyznaczonych przez TPN specjalistów, hipolog Marek Dobrowolski.

Zupełnie innego zdanie przedstawiła Fundacja Viva!, którą w komisji reprezentowała lek. Bożena Latocha. Badaniom przyglądała się przedstawicielka organizacji, Anna Płaszczyk, która zrelacjonowało, iż niedowidzący koń był zdezorientowany i wystraszony. Ponadto, jak wskazuje inna reprezentantka fundacji, Katarzyna Topczewska, takie zwierzę działające w zaprzęgu może łatwo dać się spłoszyć, stanowiąc wówczas ogromne zagrożenie dla znajdujących się w pobliżu ludzi.

Kontrowersyjna w oczach obrońców praw zwierząt decyzja została zaskarżona w Ministerstwie Środowiska i Klimatu. Radio Kraków donosi, że za sprawą tej interwencji koń został skierowany na emeryturę. Fundacja nie omieszkała jednak wyrazić krytycyzm, co do rzetelności pracy pozostałych członków komisji, którzy w ich odczuciu nie kierowali się dobrem zwierząt.

TPN nie opublikował jeszcze dokładnych sprawozdań z przeprowadzonych badań, opracowanych przez każdego ze specjalistów. Niewykluczone, że ponownie rozgorzeje dyskusja w tym aspekcie, gdy tylko te dokumenty ujrzą światło dzienne.