Akcja poszukiwawcza pod Rysami

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o sytuacji turysty z Warmii, który nie wrócił z wycieczki na Rysy. Jego zaginięcie zapoczątkowało akcję poszukiwawczą, która trwała całą noc oraz poranek. Jak się później okazało mężczyzna odnalazł się w schronisku po słowackiej stronie.

To tylko jedna strona medalu. Turysta skontaktował się z naszą redakcją, aby sprostować kilka faktów z tamtego dnia. Przesłane przez niego informacje rzucają zupełnie inne światło na całą sprawę. Mężczyzna na najwyższym szczycie naszego kraju znalazł się wraz z innymi turystami około godziny 12:25. Jak relacjonuje, wtedy nad Tatry nadciągnęła gwałtowna i niespodziewana burza. Wcześniejsze prognozy informowały o zagrożeniu burzowym w okolicach godziny 15:00. Jedyną słuszną decyzją w tym momencie okazało się zejście do najbliższego schroniska - Chaty pod Rysami, oraz przeczekanie złej pogody. Uprzednio przed wyjściem na wycieczkę turysta poinformował właściciela pensjonatu o swoich planach wyjścia na Rysy od strony słowackiej i to właśnie gospodarz powiadomił służby o zaginięciu mężczyzny. Niestety w okolicach Chaty pod Rysami brak jakiegokolwiek zasięgu komórkowego, tak więc turysta nie był w stanie powiadomić pensjonatu o swojej sytuacji. Po poprawie warunków poprosił on schodzące do Zakopanego małżeństwo o przekazanie informacji, że jest on bezpieczny i nie potrzebuje pomocy. Następnego dnia, już w bezpiecznych warunkach wraz z całą grupą mężczyzna rozpoczął schodzenie. Gdy tylko pozwolił na to zasięg skontaktował się on z centralą TOPR, aby poinformować, że "z nim wszystko w porządku" na co ratownik dyżurny odpowiedział mu cyt.: "Pan ze swojej strony zrobił wszystko co trzeba".

Za naszym pośrednictwem mężczyzna dziękuje obsłudze schroniska pod Rysami, Ratownikom TOPR za zaangażowanie, a także anonimowemu turyście, który pomógł grupie zejść w trudnym terenie w dół.

W tym miejscu pojawia się również refleksja, jak łatwo w czasach internetu wydawane są opinie na różne tematy. Jak widzimy turysta, pomimo tego, że znalazł się w bardzo trudnej sytuacji zrobił wszystko co w jego mocy aby poinformować TOPR i pensjonat o swoim położeniu. Niestety w jego stronę wylała się już fala internetowego hejtu.