Pewnie w Waszych głowach narodziło się pytanie: dlaczego planują tylko „postarają się”, a nie po prostu wprowadzą (jak wiemy, opłaty za parking obowiązują w Zakopanem jedynie od poniedziałku do piątku)? Spieszymy z wyjaśnieniami - otóż, jak to bywa we współczesnych państwach, wszystko regulują odgórnie narzucone przepisy prawne. Tym razem górę bierze ustawa o drogach publicznych, która zabrania miejscowościom poniżej 100 tys. mieszkańców wprowadzania weekendowych opłat za korzystanie z parkingów miejskich.
Czy jest to sensowne rozwiązanie. Burmistrz Zakopanego, Łukasz Filipowicz, w rozmowie z Gazetą Krakowską wyraża swoje niezadowolenie z takiego stanu rzeczy. Nadmienia, że to weekendami takie kurorty są właśnie najbardziej oblegane przez turystów. Z kolei w sezonie niskim (wiosna i jesień) w dni powszednie turystów praktycznie nie ma. Burmistrz Filipowicz wskazuje, że kwestia narzucenia opłat parkingowych powinna leżeć w gestii samorządów, a nie władzy centralnej.
Co zatem planuje począć głowa Zakopanego? Zaznacza, że ten temat był poruszany na spotkaniu Związku Miast Polskich, który planuje wystosować wniosek do Sejmu w tej sprawie.
Z całą pewnością takie rozwiązanie nie przypadnie do gustu turystom, którzy bardzo często korzystają z możliwości darmowego zostawienia samochodu w takich miejscach, jak chociażby rejon Ronda Jana Pawła II w Kuźnicach. Zważywszy, iż Zakopane w chwili obecnej zmaga się z problemami wizerunkowymi, jest to krok, który raczej nie pomoże kurortowi rozwiązać kwestii złośliwych komentarzy pod jego adresem. Z drugie strony pamiętajmy, że zarządzanie miastem jest naprawdę kosztowne i niemal każdy samorząd szuka pieniędzy, gdzie się tylko da. I z taką myślą Was zostawiamy.