wypadek dorożki w Tatrach

W Dolinie Kościeliskiej doszło do wypadku z udziałem dorożki. Od fiakra czuć było alkohol. Został oddany w ręce Policji.

Jak wynika z relacji świadka, do którego dotarł Tygodnik Podhalański, dorożka wywróciła się, gdy fiakier próbował na nią wejść. Koń spłoszył się i zahaczył o wystający konar. Dorożką podróżowały 4 osoby. - "Bryczka jechała z tak nieprawdopodobną prędkością na drodze wyłożonej grubymi kamieniami, że ewidentnie było widać, że coś jest nie tak. Po paru sekundach woźnica puścił lejce, a koń skręcił i bryczka uderzyła w ścianę, koło odleciało w powietrze, po czym panią wyrzuciło bokiem około dwa metry od bryczki, woźnicę tak samo - relacjonuje pani Iwona. - Natychmiast podbiegłam, ponieważ myślałam, że pani straciła przytomność, na pewno ma obrażenia, ponieważ spodnie miała podarte tak bardzo, że było widać całą bieliznę, ponadto nie potrafiła sama wstać. Stojąc obok woźnicy, ewidentnie czułam zapach mocnego alkoholu. Byli też inni świadkowie, którzy czuli dokładnie to samo. Jestem w ogromnym szoku. Czy musi dojść do tragedii w postaci śmierci człowieka, ażeby ten proceder został zakończony? Na tak wielkich kamieniach uderzenie w głowę mogło grozić śmiercią" - opowiadała Iwona Szałkowska, która widziała zaistniałą sytuację. Koń jest ranny. Jak poinformował Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji, fiakier nie chciał poddać się badaniu na zwartość alkoholu, dlatego została mu pobrana krew do badania. Jego zachowanie wskazywało na to, że był nietrzeźwy.

AKTUALIZACJA

Zakopiańska Policja potwierdziła, że w wyniku wypadku dorożki, do jakiego doszło w Dolinie Kościeliskiej, ranna została 53-letnia kobieta. Wstępnie potwierdzono, że fiakier był pod wpływem alkoholu. Rannym koniem zaopiekował się weterynarz. Woźnicy cofnięto już uprawnienia. - "Odpowie on m. in. za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu turystów, za co grozić mu może nawet do 3 lat w więzieniu" - oświadczył rzecznik zakopiańskiej Policji, Roman Wieczorek.