Wypadek śmiertelny na Rysach

Do tragicznego zdarzenia doszło wczoraj w godzinach popołudniowych. Po ponad 1000-metrowym upadku zginęła 21-letnia turystka, która na wycieczkę na Rysy wybrała się w raczkach i z kijami trekkingowymi.

Około godziny 16:30 ratownicy otrzymali zgłoszenie od kobiety, której koleżanka tuż po rozpoczęciu zejścia z Rysów poślizgnęła się, zaczęła się zsuwać i nie ma z nią kontaktu. Ze schroniska nad Morskim Okiem wyruszyło dwóch ratowników dyżurnych, a z Centrali 13 kolejnych. Po około godzinie, 150 m powyżej Czarnego Stawu, toprowcy natrafili na kobietę. Niestety młoda turystka już nie żyła. Dwóch ratowników udało się na Rysy, aby sprowadzić koleżankę zmarłej, która także była w raczkach. Podczas podejścia toprowcy spotkali dwóch turystów z Czech, także w raczkach, którzy utknęli i również wymagali sprowadzenia. Wysłano do nich kolejnych dwóch ratowników. Cała akcja zakończyła się o 3 w nocy. Warto dodać, że tego samego dnia ze szlaku na Rysy ześlizgnęła się jeszcze jedna kobieta, która po 150-metrowym upadku doznała złamania kości podudzia, jednakże może mówić o dużym szczęściu, bo mogło to skończyć się dużo gorzej.

Ratownicy TOPR zorganizowali dziś rano specjalną konferencję prasową, na której pokazywali różnice pomiędzy raczkami i rakami. My również apelujemy o niezabieranie raczków w wysokie góry. Jest to sprzęt sprawdzający się w mieście i w niżej położonych dolinach. Na trudne wycieczki zdecydowanie się nie nadaje. Dodatkowo w ręce zimowego turysty w wyższych partiach powinien znaleźć się czekan, a nie kije. Należy umieć bardzo dobrze się nim posługiwać, gdyż dobrze użyty potrafi wyhamować nasz upadek i uratować nam życie. Umiejętności hamowania czekanem można nauczyć się na tatrzańskich kursach.

21-latka była 19. ofiarą śmiertelną w tym roku po polskiej stronie Tatr.