akcja ratunkowa TOPR

W Tatrach nie widać jeszcze kalendarzowej wiosny, która niedawno nadeszła. Wciąż panują tam zimowe warunki. Często pojawia się słońce, temperatura w dzień sięga powyżej zera, aby w nocy znów spaść na minus, co wiąże się z zamarzaniem szlaków. Stają się one śliskie - łatwo o poślizgnięcie i upadek. Ratownicy mieli w związku z tym sporo pracy.

W sobotę 23 marca, podczas wspinaczki filarem Świnicy, taternik odpadł i doznał potłuczeń i obtarć. Nie był w stanie kontynuować wspinaczki. Udało się ich zlokalizować i okazało się, że mężczyźni znajdują się 100 m poniżej wierchołka. Z pomocą pospieszyło im siedmiu ratowników, którzy najpierw skuterami wyjechali na Myślenickie Turnie, pojechali kolejką na Kasprowy i stamtąd ruszyli pieszo na Świnicę. Jeden z ratowników zjechał do poszkodowanych po założeniu stanowiska i udzielił poszkodowanemu pierwszej pomocy. Turystów odeskortowano na Kasprowy, skąd zwieziono ich kolejką. Wyprawa zakończyła się po 2 w nocy.

Oprócz tego doszło do wielu mniejszych urazów. We wtorek ratownicy pomagali kobiecie, która doznała urazu palca w stopie. Sześć interwencji dotyczyło urazów nóg, dwa zaś - kolan. Pomocy potrzebowała też turystka, która upadła na Włosienicy i uszkodziła rękę. Doszło również do zasłabnięcia narciarki skiturowej, którą ratownicy przetransportowali do Kuźnic. 

Toprowcy mieli też kilka poważniejszych wezwań: przeszukiwali tony śniegu po lawinie, która zeszła z Rysów, by sprawdzić, czy nie ma żadnych poszkodowanych; ewakuowali mężczyznę, który zgubił szlak na Rysach oraz turystkę, która zagubiła się w rejonie Małołączniaka i udzielili pomocy mężczyźnie, który spadł z Orlej Perci.