akcje ratunkowe TOPR

To były naprawdę dwa ciężkie tygodnie dla ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Przeprowadzono niebezpieczną i niezwykle skomplikowaną wyprawę ratunkową w Jaskini Wielkiej Śnieżnej i akcję ratunkową po porażeniach piorunami na niespotykaną wcześniej skalę. Oprócz tego każdego dnia pomocy potrzebowało kilka osób. Łącznie pomocy udzielono ponad 200 osobom. 

Wyprawa ratunkowa po uwięzionych w Jaskini Wielkiej Śnieżnej grotołazów rozpoczęła się 17 sierpnia. Woda odcięła im drogę powrotną na głębokości prawie 500 metrów. Akcja ratunkowa trwała kilka dni, a ratownicy pracowali w systemie rotacyjnym. Prace polegały głównie na poszerzaniu bardzo wąskich korytarzy przez pirotechników. Podczas jej nie udało się nawiązać kontaktu głosowego z poszkodowanymi. 22 sierpnia TOPR przekazał informację o odnalezieniu ciała jednego z grotołazów. Drugiego grotołaza uznano za zmarłego. W najbliższych dniach zostanie podjęta próba przetransportowania ciał na powierzchnię. Kronika wyprawy ratunkowej znajduje się tutaj.

Drugą bardzo trudną akcję przeprowadzono 22 sierpnia. Wówczas w wyniku porażenia piorunami poszkodowanych zostało 157 osób. Cztery zmarły, w tym dwoje dzieci. Ratownikom TOPR pomagał m. in. GOPR, LPR i strażacy. Łącznie w działaniach ratowniczych wzięło udział około 180 ratowników. Kronika wyprawy ratunkowej znajduje się tutaj.

Równolegle ratownicy udzielali pomocy turystom na innych szlakach. Najczęstrzą przyczyną wezwań TOPR były upadki z wysokości, urazy kończyn i zasłabnięcia. Każdego dnia pomocy potrzebowało kilka osób. Dzień po rozpoczęciu wyprawy ratunkowej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej na Orlej Perci pomiędzy Skrajnym, a Pośredni Granatem w wyniku upadku turysta stracił przytomność. 

Ratownicy wielokrotnie rozpoczynali akcje ratunkowe już po zmroku. Tak było w przypadku turystki, która wraz z 6-letnią córką po godzinie 20 schodziła z Małołączniaka. Gdy dotarły do łańcuchów, nie były w stanie zejść bez pomocy ratowników. Ci po sprowadzeniu ich w bezpieczne miejsce, odwieźli je do Zakopanego. Kilka dni później nocna akcja prowadzona była na szlaku na Rysy - turystka była osłabiona i nie była w stanie samodzielnie kontynuować zejścia. 

W ubiegłą środę, 21 sierpnia doszło do wypadku w Zawratowym Żlebie. Turysta spadł ok. 50 metrów, odnosząc liczne obrażenia. Mężczyzna został na noszach zniesiony na dół, ponieważ pogoda nie pozwalała na użycie śmigłowca. 

Na kolejne dni przewidywane są dalsze działania w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, m. in. dalsze poszerzanie korytarza, w którym znajdują się zwłoki, tak by dało się je stamtąd wyciągnąć i przetransportować na powierzchnię.