Jak się okazało po wejściu do jaskini, grotołazi znajdowali się cali i zdrowi w końcowym fragmencie planowanej trasy - powiedział ratownik dyżurny Andrzej Maciata w wywiadzie dla Tygodnika Podhalańskiego. Okazało się, że po prostu wykonanie planu zajęło im dużo więcej czasu niż planowali. W takich sytaucjach TOPR zawsze na wszelki wypadek organizuje akcję poszukiwawczą.