akcja ratunkowa w Jaskini Wielkiej Śnieżnej

Dzięki działaniom pirotechnicznym ratownicy poszerzyli 8 metrów korytarza. W tym momencie największą trudnością jest usuwanie materiału, który powstaje w wyniku wybuchu. Nie ma problemów z wentylacją.

Przed chwilą nastąpiła wymiana ratowników w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Wiadomo, że nie ma problemów z wentylacją. Teraz pod ziemię weszło 11 osób, w tym pirotechnicy. Działania pirotechniczne przyniosły dobry efekt - przesunięto się o 8 metrów. Teraz prace trwają w rejonie, gdzie jest trochę więcej miejsca (ratownik pracujący może się wyprostować). - W tej chwili największym problemem jest transport materiałów, które powstają w wyniku wybuchu. Jest bardzo ciasno. To zajmuje najwięcej czasu - mówi Jan Krzysztof. Ratownicy są coraz bliżej miejsca, w którym przewiduje się, że są poszkodowani. Od czterech dni nie ma z nimi kontaktu i nie wiadomo, w jakim są stanie. Brane pod uwagę jest dotarcie do grotołazów od "mokrej" strony, ale na razie wiąże się to ze zbyt dużym ryzykiem.