W dniu wczorajszym, w godzinach wieczornych, TOPR otrzymał zgłoszenie o trzech kobietach, które zaginęły gdzieś pomiędzy Kasprowym, Świnicą a Orlą Percią. Ze względu na brak precyzyjnej informacji o rejonie, w którym należy prowadzić poszukiwania i niezwykle ekstremalne warunki - do akcji musiało zostać zaangażowanych aż 44 ratowników. W nocy w Tatrach padał ulewny deszcz, widoczność była zerowa, a porywy wiatru osiągały 120 km/h - warunki dla toprowców były więc ekstremalne. Rano zaangażowano także śmigłowiec.
Jedną z kobiet znaleziono dopiero o godz. 4.20 rano. Była ona nieprzytomna i skrajnie wychłodzona - temperatura jej ciała wynosiła 21 st. C. Na miejscu ogrzewano ją przez dwie godziny, a następnie przetransportowano ją do Zakopanego i dalej - śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - do Krakowa w celu dalszego leczenia hipotermii głębokiej.
Drugą turystkę, znalezioną w rejonie Gąsienicowej Przełączki, również z objawami wychłodzenia, przetransportowano helikopterem do Zakopanem. Trzecią z kobiet, która była w najlepszym stanie, sprowadzono na Halę Gąsienicową.
Wszystkie trzy Litwinki były kompletnie nieprzygotowane do takiej wyprawy. Zarówno pod względem sprzętowym, jak i merytorycznym. Nie były one w stanie wskazać nawet miejsca, w którym nocowały, już nie mówiąc o wyjaśnieniu, gdzie tak naprawdę wybrały się na wycieczkę, dlaczego to zrobiły w takich warunkach i z jakiego powodu rozdzieliły się w trudnym terenie.
W najbliższych godzinach wysoko w Tatrach ma spaść śnieg, dlatego apelujemy o rezygnację z wyjść w wyższe partie.