Śmigłowiec TOPR

Wakacje to okres w którym dochodzi do największej ilości wypadków na tatrzańskich szlakach. Nie ma się jednak czemu dziwić. Ruch turystycznym w tym okresie jest po prostu największy. Oczywiście nie inaczej było w minionym tygodniu, gdzie pogoda wręcz idealnie dopisała turystom.

W poniedziałek (27.07) doszło do złamania ręki w rejonie Doliny Olczyskiej. We wtorek TOPR miał dużo więcej pracy. W rejonie Suchych Czub turysta złamał rękę, potrzebna była akcja śmigłowcem. Na Krzyżnem zasłabł 40 letni turysta, to samo stało się w rejonie Małego Kościelca z 31 letnią kobietą. W międzyczasie śmigłowiec ewakuował 12 letniego turystę, który doznał silnego zatrucia pokarmowego w Pięciu Stawach. Przed godziną 21:00 do TOPR zadzwoniła turystka informując, że 30 minut od Krzyżnego osunął się na nią kamień, ma uraz nogi. Do turystów ruszył ratownik dyżurny z Pięciu Stawów, sprowadził ich bezpiecznie do schroniska około 2:30. Jak widać wtorek był wyjątkowo pracowity. Środa nie była inna, TOPR musiał interweniować aż pięć razy, nie były to jednak skomplikowane akcje ratunkowe. Dochodziło do urazów nóg czy stawu skokowego. W czwartek na Szpiglasowej Przełęczy zasłabł 47 letni turysta, doszło także do złamania nogi w Kobylarzowym Żlebie (szlak na Małołączniak). Do identycznego zdarzenia doszło na szlaku Pięć Stawów - Morskie Oko przez popularną Świstówkę. 

Tak było w tzw. dni robocze, weekend nie przyniósł jednak ratownikom wytchnienia. W piątek taternik dostał blokady psychomotorycznej pod Mnichem, wystartował śmigłowiec. W sobotę doszło do poważnego wypadku taternickiego. Turysta spadł podczas zjazdu na linie z Cubryny na Przełęcz pod Zadnim Mnichem. Jego stan był ciężki, interweniował śmigłowiec. Przyczyną wypadku był błąd taternika podczas zjazdu, TOPR jednak nie ujawnia jaki dokładnie. Przypominamy, że w sobotę doszło do tragicznego wypadku na Słowacji z udziałem 32 letniego, polskiego taternika. Spadł podczas wspinaczki na Pośrednią Grań. W niedzielę dwie turystyki zeszły z Pyszniańskiej Przełęczy do Doliny Pysznej (rezerwat przyrody). Tam niestety utknęły w trudnym terenie, dzięki aplikacji Na Ratunek udało się wezwać pomoc i pozyskać dane GPS. Turystyki jednak musiały być podebrane przez śmigłowiec. 

Jak widać ratownicy nie mogli narzekać na brak pracy w minionym tygodniu. Oby aktualny był nieco spokojniejszy.