Śmigłowiec TOPR

Za nami kolejny tydzień grudnia, tym samym jesteśmy już w połowie ostatniego miesiąca roku. Dla ratowników był on nawet bardzo spokojny, jednak do czasu. Akcje ratunkowe odbywały się tylko w sobotę i niedzielę, ale były to także spore wyzwania dla ratowników. 

W sobotę (12.12) dochodziło do lżejszych urazów. Najpierw turystce znajdującej się na drabinie w Wąwozie Kraków spadł kamień na głowę. Nie straciła przytomności, jednak mocno krwawiła. Autem zwieziono ja do wylotu Doliny Kościeliskiej. Następnie zwieziono na Palenicę turystkę, która doznała urazu stawu skokowego. Samodzielnie miała udać się do szpitala.

Dużo trudniejszym dniem dla ratowników była niedziela (13.12). Doszło do trzech wypadków, żaden nie zakończył się na szczęście tragicznie, chociaż było blisko. Najpierw turysta schodząc z Kasprowego złamał nogę. Mężczyzna poślizgnął się schodząc w stronę Murowańca, ostatecznie do szpitala zabrał go śmigłowiec. Chwilę później doszło do wypadku taternickiego na Drodze Klisia w Kotle Kościelcowym. To tzw. droga kursowa, jednak jej trudności wyceniane są na V. Taternik prowadzący wyciąg odpadł od ściany i przeleciał około 20 metrów, zawisnął 4 metry nad asekurującym go partnerem. W wyniku odpadnięcia wyrwał najprawdopodobniej kilka przelotów ze ściany. Doznał także chwilowej utraty przytomności, urazy ręki oraz licznych otarć i potłuczeń. Na szczęście pogoda była dobra, zatem śmigłowiec zabrał rannego wraz z ratownikiem na pokład, a następnie do szpitala. W trakcie tych działań doszło do wypadku w rejonie Rysów. Turysta znajdujący się w 2/3 wysokości Rysy (zimowy wariant wejścia na szczyt) zaczął zsuwać się w śnieżno skalnym terenie. Zatrzymał się na Buli pod Rysami, po około 400 metrowym upadku. Doznał poważnych urazów głowy oraz kręgosłupa, jak i mocnych potłuczeń. Mężczyzna może mówić o cudzie, że przeżył upadek.