Tłumy w Tatrach

Tatry to niezwykle piękne góry, które chcą zobaczyć turyści z Polski i zagranicy. Nie jest tajemnicą, że największą ich liczbę przyciąga sezon urlopowy, a zwłaszcza jego kulminacja, którą są okolice 15 sierpnia. Ta sytuacja powoduje rozliczne problemy - nie inaczej jest tym razem.

W tym roku wyjątkowo dopisuje pogoda, co spowodowało, że turystów jest jeszcze więcej. Stałym problemem są wszechobecne kolejki. Aby wsiąść do wagonika wywożącego do turystów na Kasprowy - według informacji z 14 sierpnia, z godz. 11.00 - należało odczekać około 4-5 h. Turyści uporczywie ustawiają się w kolejce do kas, mimo że istnieje możliwość zakupu biletów online. PKL zachęca do zakupów właśnie przez Internet, najlepiej na godziny poranne, gdy na szczycie nie ma tłumów. Z tak zakupionym biletem wystarczy przyjść 15 minut przed planowanym wjazdem i można bezproblemowo dostać się na Kasprowy.

Niekończącym się tematem są parkingi na drodze do Morskiego Oka. Tam, od dłuższego czasu, TPN wpuszcza tylko samochody z biletami uprzednio wykupionymi przez Internet. Te jednak - mimo wysokich cen, dodatkowo rosnących w miarę zbliżania się terminu rezerwacji - wyprzedają się bardzo szybko. W tym momencie (14.08., ok. 12.00) nie ma już miejsc ani na dziś, ani na jutro. Wielu kierowców decyduje się jednak na przyjazd w rejon Palenicy Białczańskiej i Łysej Polany, mimo że nie posiadają rezerwacji. Częściowo wynika to z niewiedzy na temat braku miejsc, częściowo z chęci zaparkowania gdzieś na poboczu, wbrew obowiązującym przepisom. To powoduje ogromne korki, a policję zmusza do wypisywania mandatów. Dodatkowo pojawiają się oszuści, którzy parkingi na swoich posesjach, często oddalonych o wiele kilometrów od Palenicy Białczańskiej, nazywają "Parkingami do Morskiego Oka", sprzedając rezerwacje w Internecie nieświadomym turystom.

Dodatkowo, dziennik sme.sk, poinformował, że po stronie słowackiej upowszechnił się nielegalny proceder stosowany przez Polaków. Ktoś po stronie polskiej jeździ samochodem oklejonym napisem "Szukasz miejsca parkingowego? Jedź za mną!" Kierowca tego pojazdu pobiera opłaty za parkowanie od kilku osób, przejeżdża z nimi "w konwoju" na Słowację, wskazując miejsca parkingowe, a następnie odwożąc z powrotem do Polski. Jak można się domyślić, osoba ta nie ma żadnego prawa dysponować miejscami postoju na Słowacji, ani też pobierać za nie opłat. W piątek sprawą zajęła się tamtejsza policja.

Nie brakuje też nagrań ukazujących busy, a nawet prywatne auta, wymijające korek do Palenicy Białczańskiej lewym pasem, przez podwójną linię ciągłą, co niejednokrotnie powoduje ryzyko zderzenia czołowego z nadjeżdżającymi z naprzeciwka oraz często prowadzi do blokowania drogi także w drugą stronę.

Tłok także po słowackiej stronie. Jak donosi wspomniany już dziennik sme.sk, obleżenie przeżywa Zielony Staw Kieżmarski. Są problemy z miejscami parkingowymi, a na szlaku panuje ogromny ścisk. Aby kupić w schronisku piwo lub coś do jedzenia, trzeba stać w bardzo długiej kolejce. W tłumie jest nerwowo - zdarzają się awantury.

Oliwy do ognia dolewają remonty dróg i parkingów prowadzone w szczycie sezonu. Po stronie słowackiej, między Zdziarem a Tatrzańską Kotliną, wylewano asfalt, co spowodowało poważne utrudnienia w poruszaniu się. Najgorzej jest jednak w rejonie Brzezin, gdzie parking przy szlaku prowadzącym na Halę Gąsienicową, jest remontowany i przez to całkowicie niedostępny. Kierowcy masowo parkują na drodze w kierunku Murzasichla, mimo wyraźnego zakazu, często utrudniając ruch większym pojazdom. W piątek mandatem ukarano właścicieli 140 pojazdów, w sobotę nieprawidłowo zaparkowane auta wywożono lawetą - informuje Tygodnik Podhalański.