Do kuriozalnej sytuacji doszło jednak w tym roku. Jak informuje Tygodnik Podhalański około 500 metrów za pierwszym punktem poboru opłat znajduje się kolejny. Jak widać ścieżka przebiega przez większą ilość prywatnych gruntów. Łącznie za wejście na szczyt trzeba zapłacić 8 zł od osoby (dwa razy po cztery złote). Dla porównania wjazd kolejką kosztuje 19 zł (wjazd i zjazd 25 zł) od osoby.
W tej sytuacji należy zadać pytanie dlaczego właściciele gruntów nie porozumieli się ze sobą i nie stworzyli jednego, wspólnego punktu poboru opłat? Na uwagę zasługuje fakt, że właściciel gruntu powyżej przewidział problemy i zatrudnił od razu rosłych ochroniarzy, którzy pilnują porządku. Chętnych na ten spacer nie brakuje. Przypominamy, że obok znajdują się dwa zupełnie darmowe szlaki turystyczne, nieco dłuższe od płatnej trasy, ale na pewno bez tłumów i opłat.