akcja ratunkowa TOPR

Każdego roku Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe podejmuje setki akcji górskich. Część z nich wymaga użycia śmigłowca, co wiąże się z dużymi kosztami. Oprócz pechowców, którzy ulegli wypadkowi, z usług TOPR korzystają często także nieodpowiedzialni turyści, często sami winni stworzenia zagrożenia. Milczeniem można pominąć pijanych i zamawiających „górską taksówkę”. Koszty działania TOPR pokrywają przede wszystkim podatnicy.

Obecna sytuacja prawna
Działalność TOPR reguluje ustawa z dnia 18 sierpnia 2011 r. o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Art. 4 tejże ustawy zobowiązuje osoby przebywające w górach do zapoznania się z aktualnymi warunkami pogodowymi, komunikatami oraz do stosowania się do zaleceń z nich wynikających. Wymienia się także konieczność korzystania z odpowiedniego i sprawnego sprzętu. Ustawa nie przewiduje jednak żadnych konsekwencji w wyniku niezastosowania się do tych zapisów.

W art. 17 czytamy natomiast, że działalność TOPR finansowana jest przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych z dotacji celowych z budżetu państwa, co może być wspierane przez dotacje samorządowe. TOPR otrzymuje także 15% zysku z biletów wstępu do parku oraz może otrzymać 1% podatku przy corocznych odpisach.

I to tyle. A działania ratowników górskich obejmować muszą – żeby wymienić tylko same akcje górskie: dotarcie na miejsce wypadku, udzielenie pomocy, zabezpieczenie osób i terenu, transport rannych, transport zwłok, a także akcje poszukiwania zaginionych. Również tych, którym krzywda stała się z własnej winy.

Jak to jest na Zachodzie?
W większości „górskich” państw, takich jak Austria, Francja, Szwajcaria czy Włochy, akcje ratunkowe są odpłatne. Jednocześnie, aby uchronić turystów i narciarzy od konieczności pokrywania kosztów rzędu kilku tysięcy euro, akceptuje się polisy ubezpieczeniowe zawarte na okoliczność wyprawy w góry.

Zresztą nie trzeba daleko szukać. U naszych południowych sąsiadów, w Tatrach słowackich, działania HZS są odpłatne. Turyści mogą ubezpieczyć się od kosztów akcji ratunkowych za kilka złotych od osoby za dzień. Wówczas – w razie wypadku – płaci ubezpieczyciel, nie zaś podatnicy.

Jaka jest przyszłość finansowania ratownictwa?
Większość Polaków popiera rozwiązania stosowane za południową granicą. Mimo to pośród turystów nieubezpieczonych w Tatrach słowackich stanowimy największy odsetek. W przeszłości TOPR nigdy nie pobierał opłat za ratowanie w górach, uważając to za święty obowiązek. Dlatego też temat jest nadal otwarty.