Ulica Krupówki w Zakopanem

Zauważyłem, że osoby podróżujące po górach dzielą się na dwa rodzaje: jedni przyjeżdżają w Tatry na urlop, w czasie którego nie wychodzą poza granice TPN, przemierzając coraz to nowe szlaki; drudzy zaś oprócz gór lubią też zabawić na termach, skoczni czy owianych złą sławą Krupówkach. Zastanawiałeś się, do którego rodzaju Ty należysz?

Co oprócz gór w czasie wizyty pod Tatrami?

Ja należę do tej drugiej grupy, więc postaram się nieco tutaj bronić sensu pozagórskiej aktywności. Oczywiście nie przeczę, że pobyt w Tatrach to zdecydowanie najlepsze, co może nas spotkać na podhalańskiej ziemi, jednakże staram się na to patrzeć z nieco innej strony.

Zazwyczaj dzielimy odwiedzających Zakopane i okoliczne miejscowości na tych, którzy chodzą po górach i na tzw. Januszy, którzy przyjeżdżają tu najeść się oscypka na Krupówkach i po raz setny wyjechać kolejką na Gubałówkę. Pytanie, dlaczego nie można by spróbować połączyć w sobie jednego z drugim?

Kiedyś marzyło mi się przejście głównej grani słowackich Tatr Zachodnich od Wołowca aż po Siwy Wierch. Po wyprawie planowałem zejść do Liptowskiego Mikułasza i spędzić jeden dzień w Tatralandii. Przecież wizyta w aquaparku czy termach to doskonała regeneracja dla zmęczonych górami mięśni! Co złego jest w wypiciu sobie symbolicznego piwka na Krupówkach dla uczczenia udanej wyprawy w góry? Problem moim zdaniem ma miejsce tylko wtedy, gdy pod Tatry przyjeżdżamy wyłącznie dla term, kolejek czy wizyty na Krupówkach. Bo być tam i nie pójść w góry, choćby dolinkami, to grzech!

Trochę inaczej do sprawy chyba podchodzą Słowacy. U nas zarysował się twardy podział na tych, którym „gór nie trzeba tłumaczyć” i na tych, którzy „nigdy gór nie zrozumieją”. Tymczasem na południe od Tatr pomiędzy trudnymi szlakami górskimi powciskane są nagminnie atrakcje takie jak Dom Lodowy, łódki na Szczyrbskim Jeziorze czy też kolejki krzesełkowe. Niby u nas też, ale na Słowacji jakoś tego więcej i jakoś lepiej jest to wkomponowane w całość krajobrazu. I też ci na szlakach rzadziej patrzą z pogardą na tych, którzy jadą kolejką.