Czekan turystyczny

Gdy mnożą się wypadki i nieodpowiedzialne zachowania turystów, w Internecie pojawia się lawina komentarzy. Przeważa złość, zażenowanie i niedowierzanie, że można zrobić coś tak głupiego.

Trudno się dziwić takim reakcjom, gdy słyszymy, że ktoś poszedł w raczkach na Rysy, nie zabrał sprzętu lawinowego, zignorował burzę czy wyszedł w góry popołudniu. Odnoszę jednak wrażenie, że przestrzeń internetowa została ostatnio zdominowana przez jednostronne oświadczenia, a - jakże potrzebna - dyskusja i wymiana doświadczeń zeszła na dalszy plan. I to bardzo zły kierunek.

Gdy ktoś zrobił sobie w górach krzywdę lub chociaż zaangażował siły TOPR w akcję, na Facebooku w różnych miejscach możemy znaleźć niesamowitą ilość krytyki. Że jak można tak nie pomyśleć; że turysta przed wyjściem w góry powinien zrobić to, to i to; że niech teraz zapłaci za akcję; że w ogóle go nie żal, bo selekcja naturalna. Takie komentarze mnożą się nie tylko ilościowo, ale też budzą największe zainteresowanie i zbierają najwięcej lajków. Pośród internetowej krytyki i oskarżeń o nieodpowiednie zachowanie w górach często giną głosy ludzi, którzy naprawdę potrzebują naszej pomocy. Ostatnio w komentarzach pod naszym artykułem można było znaleźć 1000 wersji stwierdzenia, że turysta powinien odróżniać raki od raczków, ale gdy ktoś zapytał "to jak mam je odróżnić - pomóżcie" - nie dostał żadnej odpowiedzi.

Internauci tworzą rzeczywistość idealną. W komentarzach, na grupach możemy znaleźć milion opisów tego, jak powinien wyglądać i zachowywać się idealny turysta. Przeplatają się one z żalem, złością i niedowierzaniem z powodu tego, że turyści idealni nie są. Może więc już najwyższa pora pogodzić się z tym, że część turystów i tak będzie się zachowywać w górach nieodpowiedzialnie? Tego nigdy nie zmienimy, choćbyśmy przysłowiowo stanęli na głowie. Ludzie nieodpowiedzialni i nierozsądni zawsze będą pojawiać się w Tatrach. Tak przecież jest też w codziennym życiu. Każdemu z nas przecież zdarzyło się zrobić coś niezbyt mądrego. Jedni tak mają rzadziej, drudzy częściej. Normalna kolej rzeczy.

Jeśli pogodzimy się z tym, że część turystów i tak zignoruje zasady bezpieczeństwa, to może łatwiej nam będzie zwrócić uwagę na tych, którzy naprawdę potrzebują pomocy bardziej doświadczonych Kolegów i Koleżanek? Jest przecież wiele osób, które chciałyby uprawiać turystykę górską zgodnie z zasadami, ale będąc na początku swojej górskiej "kariery", nie do końca wiedzą, od czego zacząć. Jednocześnie boją się zapytać w Internecie, wiedząc, że pewnie zamiast porady usłyszą krytykę lub całkowicie zostaną zignorowani. A czasem wystarczyłaby prosta porada lub chociaż informacja, gdzie szukać fachowej wiedzy i na co zwrócić uwagę. Przyjrzyjmy się bardziej tym, którzy szukają odpowiedzi - na tych, którzy mają wszystko gdzieś przecież szkoda naszych nerwów.

Internet zna już przypadki osób, które prosiły o pomoc wśród społeczności górskiej, ale jej nie dostały. Poszły więc w góry "po swojemu" i nie skończyło się to dobrze. Dajmy sobie więc spokój z tymi, którzy i tak nie zrozumieją. Poświęćmy swój czas i energię na tych, którym rzeczywiście możemy pomóc. Nie oszukujmy się - liczba wypadków śmiertelnych w Tatrach nigdy nie spadnie do zera. Ale każda dobra rada to szansa na to, że chociaż jednej osobie uratujemy życie, zdrowie lub po prostu coś wytłumaczymy, zaszczepiając miłość do turystyki górskiej, która uprawiana zgodnie ze sztuką jest przecież zajęciem pięknym i wartym zachodu.