Czarny Staw Gąsienicowy i Kościelec

8 lutego obchodzimy rocznicę śmierci Mieczysława Karłowicza, którego wypadek uznawany jest za pierwszą akcję ratunkową w historii TOPR.

Kim był Mieczysław Karłowicz?
Mieczysław Karłowicz był szlachcicem urodzonym w Wiszniewie, na terenie dzisiejszej Białorusi. Był wybitnym kompozytorem i dyrygentem, autorem wielu przełomowych dzieł. Pierwszy raz w Tatrach pojawił się w 1889 roku, jako 23-latek, jednakże coś, co dziś nazwalibyśmy „karierą taternicką”, rozpoczął dopiero w 1902 r. W ciągu kilku następnych lat udało mu się osiągnąć bardzo wysoki poziom, co zaowocowało kilkoma spektakularnymi osiągnięciami, m.in. pierwszymi zimowymi wejściami na Kościelec i Wołoszyn. Sława Karłowicza rosła szybko, przez co stał się on postacią rozpoznawalną w środowisku zakopiańskim. W 1907 r. osiadł tu na stałe. Od początku interesował się także narciarstwem. Udało mu się m.in. dokonać pierwszego przejścia na nartach z Hali Gąsienicowej przez Liliowe i Zawory do Szczyrbskiego Jeziora. Początkowo podróżował ze znanym przewodnikiem, Klimkiem Bachledą, potem coraz częściej sam. Był także prekursorem fotografii tatrzańskiej.

Wypadek pod Kościelcem
Wszystko to zbiegło się w jednym miejscu, 8 lutego 1909 r. Karłowicz wybrał się na samotną wycieczkę narciarską, przy okazji planując zrobić kilka zdjęć. Niestety, gdy znajdował się na stokach Małego Kościelca, nieco poniżej dzisiejszego szlaku Hala Gąsienicowa – Czarny Staw, ze zbocza góry zeszła potężna lawina, która przysypała turystę.

Pierwsza akcja TOPR w historii
Informacja o tym, że Karłowicz długo nie wraca z wyprawy szybko dotarła do Zakopanego, a za pośrednictwem prasy, do całego kraju. Przyjaciel Karłowicza, Mariusz Zaruski – współtwórca TOPR-u, szybko zorganizował wyprawę ratunkową. Później tak relacjonował tamte wydarzenia: „Zachrzęściły łopaty, warstwa śniegu w oczach malała - ukazały się kute gwoźdźmi turystyczne trzewiki i cała postać, leżąca na nartach, twarzą ku ziemi z rękoma naprzód wyciągniętymi... Nad głową na kilka cm odtajana próżnia. Ciało już sztywne”. W wielkim smutku ekspedycja powróciła ze zwłokami do Zakopanego. Na miejscu wypadku postawiono głaz, dziś nazywany Kamieniem Karłowicza i licznie odwiedzany przez turystów. Napis głosi: „Mieczyław Karłowicz. Tu zginął porwany śnieżną lawiną d. 8 lutego 1909. Non omnis moriar”. Co ciekawe, pod spodem wyryto swastykę. Naturalnie nie miało to nic wspólnego z polityką, a jedynie odnosiło się do popularnego wówczas wśród górali symbolu zdobniczego.