Śmierć młodych dziewczyn na oczach taternickiej czołówki
6 października 1929 r. pod południową ścianą Zamarłej Turni zjawiły się dwie młode taterniczki – 18-letnia Marzena Skotnicówna i jej 16-letnia siostra Lida. Choć może trudno w to uwierzyć, te dwie tak młode dziewczyny miały już na koncie poważne sukcesy wspinaczkowe, a tego dnia planowały pierwsze w historii kobiece przejście słynnej ściany, groźnie wznoszącej się nad Dolinką Pustą.
Gdy dziewczyny zjawiły się w okolicy, na zauważyły tam wspinających się już kolegów po fachu. Był to trzyosobowy zespół, w skład którego wchodził m.in. znany olimpijczyk, Bronisław Czech. Widok drugiej grupy wspinaczy zmobilizował siostry, które szybko i sprawnie zaatakowały ścianę. Lida dogoniła nawet ostatniego w męskim zespole Czecha. Do rozmiarów legendy urosła potem scena, w której dziewczyna rozmawia z taternikiem i częstuje go czekoladą.
W każdym razie, zespół męski ruszył pierwszy, za nim siostry Skotnicówny. W rysie, w której 12 lat wcześniej zginął Bronikowski, panowie celowo pozostawili hak, który miał za zadanie ułatwić dziewczętom asekurację. Lida Skotnicówna zdołała wpiąć się w owy hak i zaatakować dalszą część ściany. Nieco powyżej niej znajdował się Czech. W pewnym momencie, w chwili pokonywania bardzo eksponowanego komina, z którego widać dobrze całą otchłań, dostrzegł on spadające ludzkie ciało, zaś zaraz za nim drugie. Stało się jasne, że obydwie siostry odpadły od ściany.
Zszokowanym taternikom z trudem udało się dokończyć wspinaczkę, zejść w stronę Koziej Przełęczy i do doliny. Gdy dotarli oni do młodziuteńkich sióstr, ich wątpliwości zostały rozwiane – obydwie dziewczyny zginęły na miejscu.
Przyczyną tak tragicznego wypadku był problem z karabinkiem wspinaczkowym. Lida popełniła błąd i odpadła od ściany. Nagłe szarpnięcie rozgięło stalowy pierścień sprzętu i upadająca dziewczyna pociągnęła za sobą siostrę.
Wiersz o Zamarłej Turni
Śmierć dwóch młodziutkich taterniczek wstrząsnęła środowiskiem, w tym poetą, Julianem Przybosiem, który podkochiwał się w starszej z nich. Pod wpływem tych wydarzeń napisał on wiersz pt. "Z Tatr":
Pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni
Słyszę:
Kamienuje tę przestrzeń niewybuchły huk skał.
To - wrzask wody obdzieranej siklawą z łożyska
I
gromobicie ciszy.
Ten świat, wzburzony przestraszonym spojrzeniem,
uciszę,
lecz -
Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr.
To zgrzyt
czekana,
okrzesany z echa,
to tylko cały twój świat,
skurczony w mojej garści na obrywie głazu;
to - gwałtownym uderzeniem serca powalony szczyt.
Na rozpacz - jakże go mało!
A groza - wygórowana!
Jak lekko
turnię zawisłą na rękach
utrzymać i nie paść,
gdy
w oczach przewraca się obnażona ziemia
do góry dnem krajobrazu,
niebo strącając w przepaść!
Jak cicho
w zatrzaśniętej pięści pochować Zamarłą.